Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 02.11-08.11.2009 r.

• Brak miejsc i pieniędzy na pomoc dla chorych i starych. Osoby upośledzone nie mają co liczyć, że dostaną się pod opiekę domu pomocy społecznej na Lipowicy. Przyjęć nie będzie. Zresztą placówka i tak jest przeludniona. - W sposób naturalny musimy schodzić z pensjonariuszy - tak, mało zgrabnie wypowiedział się na sesji Dariusz Iwaneczko, zastępca prezydenta miasta. Chodzi o to, że DPS na Lipowicy ma zbyt wielu pensjonariuszy. Są to osoby niepełnosprawne intelektualnie oraz przewlekle psychicznie chore. W DPS-ie przebywają na stałe. Niedawno okazało się, że placówka nie spełnia wymaganych norm, dlatego wstrzymano tu przyjęcia. To dramat dla wielu rodzin, bo placówka jest jedną z największych tego typu na Podkarpaciu. Pierwszych chorych przyjęto tu już w 1966 roku. Zainteresowanie DPS-em jest ciągle duże. Obiekt znajduje się na obrzeżach miasta, na 2-hektarowej działce, w pobliżu lasu. Teraz w kolejce czeka już 38 osób. - 21 chętnych czeka w rodzinach i samotnie, 5 jest w szpitalach, a 12 kompletuje dokumenty - wylicza Dariusz Iwaneczko. Część osób niepełnosprawnych intelektualnie może trafić w przyszłości do DPS-u przy ul. Brata Alberta. Pozostali chorzy będą musieli czekać lub szukać miejsca w innych tego typu miejscach w kraju. Tymczasem na tej sytuacji skorzystali m. in. radni miasta. I to skorzystali finansowo. Tak się "szczęśliwie" złożyło, że w Przemyślu, z powodu braku miejsc w DPS-ach, pieniądze przeznaczone w budżecie na utrzymanie tam pensjonariuszy, przesunięto na inne cele. M. in. 70 tys. zł "zabezpieczyli" radni na wypłatę diet dla siebie! Protestów nie było. Podobno w przyrodzie nic nie ginie. Co prawda chorzy i ich rodziny mają problem, ale radni właśnie się go pozbyli. Nie muszą szukać pieniędzy na swoje wynagrodzenie. A byłaby z tym trudność, bo miasto jest już dosyć zadłużone i pieniędzy brakuje. Tyle, że ich postawa woła o pomstę do nieba i dowodzi, że człowiek człowiekowi rzeczywiście wilkiem. (Super Nowości)

Reklama