Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 02.11-08.11.2009 r.

• Już wiemy dlaczego galeria przy ul. Jagiellońskiej nie powstaje! Firma Polimeni, która zamierza budować Galerię Przemyśl w centrum miasta, nie może ruszyć z budową. Dlaczego? Bo prezydent miasta i konserwator zabytków nie mogą dogadać się, kto ma wycinać drzewa. Galeria Przemyśl miała powstać jako pierwsza tego typu inwestycja w Przemyślu. Miejsce, które przeznaczono pod budowę, jest rewelacyjne. W centrum miasta, tuż przy przystankach autobusowych, niedaleko dworca PKP i PKS, a także przy ruchliwej trasie prowadzącej na miejscowe bazary. Wyliczono, że dziennie przemieszcza się tędy ponad 6 tysięcy osób. To dużo, zważywszy na fakt, że w samym Przemyślu jest 65 123 mieszkańców. Galeria ma mieć ponad 10 tys. metrów kw. powierzchni i ponad 50 sklepów rozmieszczonych na ponad 3 poziomach. Do tego lokale usługowe i restauracje. Mieszkańcy miasta byli uradowani tym, że w centrum Przemyśla powstanie sklep, jakiego do tej pory w mieście nie ma. Rozemocjonowani dzwonili i przychodzili do naszej redakcji pytając o to, jakie sklepy będą w galerii, kiedy zostaną otwarte, jak budynek będzie wyglądał. Tymczasem budowa się opóźnia. Jeszcze niedawno inwestor tłumaczył to kryzysem. Teraz jest inny problem. - Polimeni International rozpoczęłaby budowę Galerii Przemyśl, ale zablokował to wojewódzki konserwator zabytków - informuje Wiesław Jurkiewicz, zastępca prezydenta Przemyśla. Wyjaśnił, że chodzi o wycinkę drzew. Powołując się na przepisy prawne stwierdził, że taka wycinka jest obowiązkiem konserwatora. Grażyna Stojak, wojewódzki konserwator zabytków w Przemyślu, ma wątpliwości czy tak faktycznie jest. Uważa, że teren na którym są drzewa nie jest wpisany do rejestru zabytków, a rośliny nie mają wartości historycznej, w związku z tym ich wycinka nie jest zadaniem konserwatora. - Organem właściwym do podjęcia takiej decyzji jest prezydent miasta Przemyśla - uważa Stojak. Powołuje się na decyzję prezydenta z października 2007 roku. Z tą z kolei decyzją nie zgadza się inwestor, czyli firma Polimeni Internatonal, która na działania konserwatora poskarżyła się do ministerstwa kultury. Ministerstwo nie spieszy się z odpowiedzią. Drzewa więc spokojnie stoją i nikt nie kwapi się do wycinki. Stoi także Inwestycja. Za to biegnie czas. A wraz z nim z dnia na dzień powiększają się straty inwestora. Miejmy nadzieję, że nie będzie domagał się od miasta odszkodowania, bo za urzędnicze przepychanki zapłacą jak zwykle podatnicy. (Super Nowości)

Reklama