Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 22.06-28.06.2009 r.

• Co się stało naprawdę w nocy po uroczystościach związanych ze Świętem 21. Brygady Strzelców Podhalańskich na terenie jednostki wojskowej w Jarosławiu? W niejasnych dotychczas okolicznościach zginął wówczas 48-letni rusznikarz z Rzeszowa. Okoliczności tajemniczej śmierci, która wzbudza wiele podejrzeń znajomych zmarłego, badają policja i prokuratura. Do tragedii doszło o 4 rano w niedzielę, 31 maja. Pierwszy komunikat policyjny był bardzo lakoniczny. "Przebywający w jednym z hoteli na terenie miasta 48-letni mężczyzna najprawdopodobniej wyskoczył z okna. Na skutek odniesionych obrażeń mężczyzna zmarł" - głosił oficjalny komunikat zamieszczony na stronie internetowej Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu. Dopiero później wyszło na jaw, że do tragedii doszło na terenie jednostki wojskowej, w budynku internatu pracowniczego. Witold Pendrak był cywilnym pracownikiem wojska. W 21. Rejonowych Warsztatach Technicznych pełnił obowiązki rusznikarza.
- Miał takiego pozytywnego fioła na punkcie wszystkiego, co związane było z wojskiem. Zbierał militaria, chodził w wojskowym uniformie, brał udział w inscenizacjach głośnych bitew - wspominają jego znajomi. Witold Pendrak znany był z bardzo aktywnej działalności w Podkarpackim Stowarzyszeniu Miłośników Militariów. Pierwsze komunikaty policyjne, niektóre doniesienia medialne i informacje napływające do najbliższych zmarłego mogły sugerować, że śmierć nastąpiła na skutek samobójstwa. Nie wierzą w to przyjaciele Witolda Pendraka.
- Widziałem się z nim kilka godzin przed jego wyjazdem do Jarosławia. Tryskał energią, opowiadał o kolejnych imprezach militarnych, w których miał brać udział w najbliższym czasie. Nie wierzę, żeby Witek mógł popełnić samobójstwo. Boję się, że komuś może zależeć na tym, by okoliczności tej śmierci nie zostały wyjaśnione - mówi jeden z licznych znajomych Witolda Pendraka. Oficjalnie dowództwo 21. BSP nie zajmuje się sprawą śmierci mężczyzny, mimo że nastąpiła ona w czasie wojskowego święta. Powód? Witold Pendrak oficjalnie nie był pracownikiem brygady. Wojsko nie poczuwa się więc do udzielenia pomocy rodzinie.
- Z tego co wiem, śledztwo w tej sprawie prowadzą policja i prokuratura. One są więc władne do udzielania informacji - mówi kapitan Konrad Radzik, oficer prasowy 21. BSP. Z kolei aspirant Marta Gałuszka, rzecznik policji w Jarosławiu, informuje, że już następnego dnia po tragedii przesłuchano sześć osób, które miały znajdować się w pomieszczeniu, z którego wypadł Witold Pendrak. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieszczęśliwego wypadku na terenie jednostki i teraz czeka na opinię biegłego. Od niej zależeć będzie dalszy tok postępowania. (Super Nowości)

Reklama