Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 22.06-28.06.2009 r.

• Jednej nocy lis zabił 15 kur w gospodarstwie Heleny Kasprzyk z Orłów. Klika dni później sytuacja powtórzyła się u sąsiada. Na polujące drapieżniki narzekają także mieszkańcy innych miejscowości.
- Wystarczyło, że jednej nocy nie domknęłam dobrze drzwi i rano znalazłam trzy martwe kury. Pozostałych dwunastu nie było, w sumie straciłam 15 sztuk - mówi Helena Kasprzyk. Lisy podchodzą pod same domostwa, jedna z mieszkanek Orłów widziała go na swoim podwórzu w biały dzień. Rolnicy mówią, że teraz w polu nie sposób spotkać zająca albo kuropatwę, a kiedyś przychodziły pod same domy.
- Wygląda na to, że to też dzieło lisów - uważają. Także w innych miejscowościach dały się we znaki. Kury straciło już kilkunastu gospodarzy m. in. z Małkowic i Żurawicy. Taka sytuacja jest efektem szczepionek przeciwko wściekliźnie, które z samolotów były zrzucane na pola. Teraz zwierzęta nie chorują i sprzyja to zwiększeniu ich liczebności.
- W ubiegłym roku dokonaliśmy odstrzału ponad dwóch tysięcy lisów. Mimo tego, w tym roku problem znów się pojawił. Niestety do końca sierpnia obowiązuje okres ochronny i odstrzał jest niemożliwy - mówi Włodzimierz Wojtczak, łowczy okręgowy z Polskiego Związku Łowieckiego. Radzi, aby sołtysi miejscowości, w których lisy dały się mocno we znaki, wystąpili z wnioskiem do Polskiego Związku Łowieckiego w Przemyślu przy ul. Wybrzeże Ojca Świętego Jana Pawła II 36 o odstrzał drapieżników. W wyjątkowych sytuacjach, jeśli zagrożone byłoby życie ludzi, nakaz odstrzału redukcyjnego w okresie ochronnym może wydać starosta.

Reklama