Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 22.06-28.06.2009 r.

• Dwie nowe bramki, wytyczone linie boczne i murawa, która w niektórych miejscach przypomina dywanik – to efekt pracy kilkuosobowej grupy młodzieży z osiedla przy ulicy Żołnierzy I Armii Wojska Polskiego. Jak twierdzą, nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, bo w planach mają przygotowanie boiska do siatkówki plażowej. Co ważniejsze, wszystko to odbywa się przy niemal pełnej akceptacji mieszkańców pobliskich bloków. O dzisiejszej młodzieży wielu z nas nie ma najlepszego zdania. Chuliganią, są wulgarni, palą papierosy, piją alkohol – tak przeważnie oceniają młodych ludzi dorośli. Prawda jest jednak taka, że za to, że tak się dzieje, winę ponoszą dorośli. To oni nie mają im nic do zaoferowania. Kłam tym twierdzeniom postanowili zadać mieszkańcy osiedla przy ulicy Żołnierzy I Armii Wojska Polskiego. Pomysłodawczynią inicjatywy, by skrzyknąć młodych ludzi i dać im szansę na ciekawe spędzanie wolnego czasu była przewodnicząca zarządu Rady Osiedla nr 12 „Łukasińskiego” Krystyna Makara. Na osiedlu należącym do spółdzielni „Energetyk” mieszka od 18 lat. Pamięta, że tereny, na których dzisiaj jest piękne boisko, były od zawsze zaniedbane. Należały do miasta, które traktowało je po macoszemu. Młodzież co prawda próbowała organizować sobie jakąś zabawę, ale szybko się zniechęcała. – Stały jakieś dwie bramki, ale było pełno kamieni i nierówności. Postanowiłam to zmienić. W zeszłym roku nawiązałam kontakt z młodzieżą. Bardzo ucieszył ją pomysł zagospodarowania tego terenu. Wystąpiłam z pismem do prezydenta miasta o wydanie zgody. Decyzja była pozytywna. Więcej, miasto dało pieniądze na zakup bramek. Kupiliśmy je jeszcze w zimie. Czekały aż do teraz, aby je zamontować. Dwa tygodnie temu chłopcy własnym rękami, po wcześniejszym uporządkowaniu placu i zakopaniu dziur, zabetonowali bramki. Nie chuliganią, zachowują się zupełnie normalnie. Niemal wszyscy mieszkańcy osiedla przyklasnęli inicjatywie. Jest wprawdzie jedna pani, której się to nie podoba i powiedziała, że poruszy niebo i ziemię, ale mam nadzieję, że boisko zostanie. Chłopcy już planują zrobić boisko do siatkówki plażowej, a potem – wzorem Kazanowa – założyć jakieś stowarzyszenie. Bardzo chętnie im pomogę. Mam już nawet sponsora, który zgodził się wyłożyć pieniądze – mówi pani Krystyna. Osiedlowa młodzież jest w różnym wieku. Niektórzy już pracują, inni się jeszcze uczą. Tak naprawdę w tamtym rejonie nie mają żadnych rozrywek. Rafał Chanas i Mateusz Rabka mają po 19 lat i powoli usuwają się w cień, zostawiając pole do popisu młodszym. – Chcieliśmy coś zrobić i się udało. Wcześniej były tu drewniane bramki, ale nie dało się grać. Nie było co robić. Nie mieliśmy nawet ławki, aby gdzieś usiąść. Chodziliśmy grać w piłkę na boisko do „budowlanki”, ale pewnego dnia bramki znikły i było po zabawie. Potem postawiliśmy dwa słupki i zaciągaliśmy siatkę, żeby pograć trochę w siatkówkę. Słupki pordzewiały. Dzięki pani Makarze nabraliśmy wiary, że coś można zdziałać. Zrobić dla siebie, ale i dla innych, młodszych. Ja mam już 19 lat i powoli usuwam się w cień. Z bloków przychodzą młodzi i kopią z nami. Wolą to od siedzenia przed komputerem. Boisko systematycznie jest koszone. Dbamy o nie jak o własne mieszkanie. Mamy siatki na bramki, które każdego dnia ściągamy i zabieramy na noc do domu, aby ktoś ich nie ukradł. Naprawdę jesteśmy dumni i szczęśliwi – tłumaczą. (Życie Podkarpackie)

Reklama