Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 28.06-04.07.2010 r.

• Przemyscy radni miejscy będą musieli wypić piwo, którego sobie nawarzyli. O "przemyskim wątku afery hazardowej" zrobiło się tak głośno, że zainteresowało się nim ABW. I teraz wezwano wszystkich na przesłuchanie. A radni już przecież stwierdzili, że afery hazardowej.... nie było. Nad dokumentami dotyczącymi wizyt biznesmenów "od hazardu" i nad uchwałami dotyczącymi zezwolenia na prowadzenie kasyn i salonów gier w mieście pracowała komisja "śledcza przemyska", składająca się z radnych różnych opcji politycznych, zasiadających w komisji rewizyjnej. Zaczęło się od Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA, który przed poselską komisją śledczą, zeznał: "... pan Kosek otwiera, chce otworzyć, w Przemyślu kasyno gry i jedzie na spotkanie z radnymi. Wcześniej prosi pana Chlebowskiego, żeby go zaanonsował i zrobił dobry klimat w Przemyślu...". Te słowa padły 20 stycznia 2010 roku. Za to 12 marca tego roku zeznaje Jan Kosek. Pytania w sprawie "przemyskiej" zadaje mu posłanka Beata Kępa (PiS). Kosek przyznaje, że w Przemyślu uczestniczył kilka razy "w posiedzeniach komisji i w posiedzeniach rady". Co do rozmowy z Chlebowskim zeznał "...tej rozmowy w ogóle nie pamiętam o tym Przemyślu z panem posłem Chlebowskim, a jeśli by się taka rozmowa odbyła, to może mógłbym go co najwyżej prosić, o taką rekomendację...". Tymczasem radni PiS i PO prześcigali się we wzajemnych oskarżeniach kto spotykał się z kim i c z tego wynikało. Sprawa nawet trafiła do przemyskiej prokuratury, która ma zbadać, czy np. nie doszło do płatnej protekcji. W związku z tym całym "zamieszaniem" radnych na przesłuchanie wezwano do ABW. - I teraz przez paru takich... muszę chodzić i się tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem - denerwuje się jeden z radnych.
- Teraz jak nas pozamykają za wprowadzanie w błąd organów ścigania - afera na pewno będzie - dopowiada inny radny. (Super Nowości)

Reklama