Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 28.06-04.07.2010 r.

• Mamy piękny akwen wodny. Z plażami, kortami i nawet z polem do golfa. Mamy, ale tylko na papierze. I nie zanosi się, żeby projekt wszedł w fazę realizacji. Wielki park sportowo-rekreacyjny przy Sanockiej miał się składać nie tylko z wyciągu. W planach była porządna hala widowiskowo-sportowa i kąpielisko z prawdziwego zdarzenia – z plażą, molo, kortem, miejscem do żeglowania, osobnym akwenem do wędkowania, skateparkiem, polem golfowym... Słowem, prawdziwy letni aquapark. Pierwotny plan zakładał, że inwestycja powstanie w latach 2010 – 2012. Jest już prawie pewne, że nie powstanie, choć dokumentacja czeka tylko na wbicie pierwszej łopaty. Powód: brak pieniędzy (czytaj rozmowę obok). Sprawa zawisła na kołku w ubiegłym roku, kiedy to miasto nie dostało spodziewanej unijnej dotacji. Nawet nie do końca z własnej winy: tym razem to dysponent unijnej kasy zmienił zasady dofinansowania. Przed zmianą miało ono wynosić do 20 milionów złotych, po zmianie – do 3 milionów. Przy 23 – 25 milionowym kosztorysie inwestycji, tak niskie dofinansowanie oznaczałoby konieczność dołożenia reszty z własnego budżetu. Do 20 milionów dołożyć 3 miliony – nie problem. Do 3 dołożyć 20 – rzecz niemożliwa. Planowane kąpielisko wraz z atrakcjami wzbudziło też obawy ekologów. Rzecz w tym, że tzw. stawiki, czyli starorzecze Sanu, gdzie planowana jest inwestycja, to miejsce wyjątkowo cenne przyrodniczo. Niewiele jest w Polsce miast, które mogą się szczycić tak bogatą ptasią populacją jak ta, która zamieszkuje nadsańskie szuwary. Szczególnie rzadkim i cennym mieszkańcem starorzecza jest derkacz. Ekolodzy i ornitolodzy, obawiający się o jego losy, już kilka lat temu wszczęli larum. Władze miasta uciszyły protesty, zapewniając, że interesy ludzi i ptactwa można w starorzeczu doskonale pogodzić. Nie wiadomo, czy miłośnicy derkacza czują się usatysfakcjonowani wyjaśnieniami urzędników. W każdym razie – protesty zamilkły. Najpewniej stąd, że na stawikach ani koparek, ani innych budowlanych odgłosów nie słychać. Tylko głos derkacza i kumkanie żab. A tablica z zakazem kąpieli jak stała, tak stoi. (Życie Podkarpackie)

Reklama