Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 10.05-16.05.2010 r.

• Od 1 maja br., po raz pierwszy od czasów jego budowy w XIX wieku, do fortu XII „Werner” może wejść każdy. To zasługa pasjonata historii Sławomira Golonki, właściciela zabytkowego obiektu. Niestety pan Sławomir nie wszystkie prace wykonał zgodnie z sztuką konserwatorską. Obiekt od kilkudziesięciu lat był własnością wojska. Potem Agencja Mienia Wojskowego wydzierżawiła go Fundacji Aktywnej Ochrony Zabytków Techniki i Dziedzictwa Kulturowego „Janus” z Krakowa. „Ochrona” zabytku przez krakowską organizację była jednak nazbyt „aktywna”, w efekcie czego do sądu trafiła sprawa rozkradania zachowanych na terenie fortu militariów. Kiedy dzierżawa się skończyła, AMW nie zdecydowała się jej przedłużyć. Wystawiła fort na… sprzedaż. Cena wywoławcza wynosiła 600 tys. zł. Za jaką kwotę S. Golonka kupił „Wernera” nie wiadomo, ale faktem jest, że stał się właścicielem owego pięknie zachowanego fortu. Przystąpił do pracy, chcąc obiekt uporządkować i oddać do użytku. Prace nad pierwszym etapem porządkowania fortu zakończyły się pod koniec kwietnia. A było co porządkować, wszak teren fortu z pięknym drzewostanem i bujną roślinnością zajmuje prawie 8,5 ha. 1 maja br. pan Sławomir otworzył bramę „Wernera” na oścież. Zdradził także swoje plany. – Chcemy, bo pomagają mi w tym synowie, aby ten piękny fort stał się wizytówką gminy. Zachował się w znakomitym stanie. Zachowały się kazamaty, pomieszczenia kuchenne, magazyny amunicji, wały artyleryjskie. Już tworzymy ekspozycję obrazującą tematykę obronną i militarną. Sporą atrakcją dla zwiedzających będzie na pewno przejście podziemnym korytarzem zwanym poterną. Prowadzimy rozmowy w sprawie wypożyczenia innego zabytkowego sprzętu militarnego. Natomiast w przyszłości pragnąłbym, aby odbywały się tutaj zloty starych zabytkowych motocykli czy samochodów. Intensywnie myślę o miłośnikach paintballu, rowerzystach czy amatorach konnych wędrówek. Chciałbym, aby ten obiekt żył. Myślę, że w przyszłości będzie można fort sobie wynająć na przykład na jakiś piknik czy ognisko. Planuję stworzyć tam także małą gastronomię – wylicza S. Golonka. Obecnie „Werner” udostępniony jest do zwiedzania w godzinach od 8 do 19. Zapał pana Sławomira przystopowany został niedawno na skutek konfliktu z Podkarpackim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków. Otóż przy porządkowaniu obiektu (który w całości wpisany jest do Rejestru Zabytków) właściciel wykonał prace, których nie uzgodnił z konserwatorem. – Mimo że wiedział o tym, że jakiekolwiek prace tam podejmowane muszą być z nami uzgodnione, działał bez naszego pozwolenia. Tymczasem na własną rękę ułożył tam kostkę brukową, położył płyty chodnikowe, wykonał jakieś prace murarskie – mówi Krzysztof Szuwarowski z Podkarpackiego Wojewódzkiego Urzędu Konserwatorskiego. – Jakie będą nasze dalsze kroki w tej kwestii, jeszcze nie wiem, ale może to być nawet nakaz wstrzymania wykonywania jakichkolwiek prac na terenie fortu – dodał. S. Golonka przyznaje, że trochę zagalopował się przy pracach przy fosie. – Biję się w piersi. Zrobiłem to, nie pytając o pozwolenie. Ale nie zrobiłem tego, aby konserwatorowi zabytków zagrać na nosie, tylko dla dobra i bezpieczeństwa odwiedzających. Jeśli konserwator sobie zażyczy, to spróbuję to odkręcić. Zastanawiam się jednak, czy aż takim wielkim przestępstwem było utwardzenie terenu, położenie paru płytek chodnikowych, aby ludzie nie utopili się w błocie? Przykro mi, że ktoś zarzuca mi celowe działanie. Nie interesuje mnie zupełnie kopanie na forcie, szukanie jakiś militariów. Powtórzę raz jeszcze: chcę, aby fort ten żył. Nie mam nic do ukrycia i deklaruję pełną współpracę z konserwatorem. Nie ukrywam także, iż w przyszłości chcę na tym forcie zarobić, ale w uczciwy sposób, o którym już wspominałem – podsumował. (Życie Podkarpackie)

Reklama