Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 21.06-27.06.2010 r.

• Peerelowskie hasło „nowoczesność w polu i zagrodzie”, mające dzisiaj nieco ironiczne zabarwienie, jak ulał pasuje do nowego pawilonu odpraw na przejściu pieszym w Medyce. Uroczyście oddany przed dwoma tygodniami pawilon odpraw miał ułatwić życie podróżnym i funkcjonariuszom. Miało być wygodnie, funkcjonalnie, jednym słowem nowocześnie jak w Europie, a wyszło… Podróżny udający się na Ukrainę, po ominięciu dawnego pawilonu odpraw, może dostać zawrotu głowy, pokonując labirynt metalowych zapór. Kiedy już dotrze do nowego pawilonu, nadaremnie szuka informacji o właściwym wejściu do niego. Oznakowane są tylko toalety, tylko nie wiadomo po co, skoro są zamknięte. Kiedy podróżny wreszcie znajdzie właściwe wejście, zaczynają się schody, a właściwie kołowrotek. Projektant urządzenia, które pozwala na wejście tylko jednej osoby, nie przewidział, że podróżni mają torby, walizki i plecaki, nie wspominając o popularnych „kolaskach” czy dziecinnym wózku. Podróżny obciążony takim bagażem nie ma szans, by przejść przez ciasny kołowrotek. Ludzie radzą sobie w ten sposób, że ktoś przechodzi, a inni przepychają jego bagaż. Jeżeli to się nie udaje, trzeba wołać funkcjonariusza, który podróżnego z większym bagażem wpuszcza drzwiami dla inwalidów. Zaraz za kołowrotkiem są sprzężone z nim, automatycznie blokowane szklane drzwi, w które niejeden podróżny, oślepiony po wejściu do wnętrza, wali nosem. Za drzwiami są nieruchome tablice informacyjne, za które wszyscy z przyzwyczajenia niepotrzebnie szarpią, bo do złudzenia przypominają bramki, jakie montuje się w hipermarketach. Wówczas funkcjonariusze kierują ich do właściwych bramek. Dokładnie to samo powtarza się na przy wejściu do pawilonu od strony ukraińskiej. Tutaj dodatkowo sporo wątpliwości może wzbudzić lokalizacja stanowisk odprawy celnej. Celnicy stoją do podróżnych bokiem, mając przed sobą ekran monitora. Po odprawie podróżny musi przejść za plecami niczym nieosłoniętego celnika, co chyba narusza procedury bezpieczeństwa funkcjonariusza, nie mówiąc już o tym, że podróżny ma „wgląd” w ekran monitora. Dodatkowym mankamentem jest zbyt mała półeczka, na której trudno rozłożyć zawartość kontrolowanej torby lub plecaka. Ponieważ urządzenia blokujące jednorazowo wpuszczają do pawilonu jedynie dwanaście osób, pozostali czekają przed budynkiem i mają szczęście, jeśli jest pogoda, bo nikt nie pomyślał, że może padać i nie przewidziano dla nich żadnego zadaszenia. Wyliczone wyżej mankamenty widoczne są nawet dla laika. Pracujący tu na co dzień funkcjonariusze straży granicznej i celni widzą ich więcej. O wszystkich problemach związanych z użytkowaniem nowego pawilonu odpraw jest mowa w protokole skierowanym niedawno do Zakładu Obsługi Drogowych Przejść Granicznych, będącym w gestii wojewody podkarpackiego. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że lista usterek jest długa. Po ich rozpatrzeniu i zaopiniowaniu przez odpowiednie służby, inwestor i wykonawca będą je usuwać. Prawdopodobnie nastąpi to w sierpniu, co oczywiście wiąże się z wyłączeniem pawilonu z ruchu. Całe szczęście, że w starym pawilonie nie rozpoczęto jeszcze modernizacji i na czas pogwarancyjnego remontu, jak dawniej, będzie on służył podróżnym. Oczywiście wiążą się z tym zupełnie niepotrzebne wydatki, których można było uniknąć, gdyby projektant uwzględnił specyfikę tego przejścia. (Życie Podkarpackie)

Reklama