• Najwyższy czas, żeby ktoś zajął się starszą kobietą, która straszy dzieci i terroryzuje przechodniów kuchennym nożem. Jakiś czas temu na naszym redakcyjnym forum ukazał się następujący wpis: „Koło placu zabaw obok „Czuwaju”, pod mostem kolejowym, pewna staruszka karmi codziennie gołębie. Nic by nie było w tym szczególnego, gdyby nie fakt, że staruszka w ręku trzyma długi nóż, którym kroi chleb dla gołębi, ale jednocześnie szybko potrafi zaatakować spacerujących i niczego nie podejrzewających przechodniów! Nie wiadomo, czy czyni to w obronie gołębi, którym i tak nikt nie zagraża. Jedno jest pewne, trzeba zachować ostrożność i zbytnio nie podchodzić. Pytanie, czy tak być powinno? Może jak dojdzie do tragedii, wówczas nastąpi reakcja na zjawisko? Cóż świat jest tak różnorodny i tak zadziwiające zamieszkują go jednostki”. Mieszkańcy pobliskiego osiedla i wszyscy, którzy tamtędy chodzą, znają doskonale „babcię od gołębi”. Skulona siada na odwróconym kubełku i na rozścielony na ziemi dywanik sypie okruszki. Wtedy natychmiast zlatuje się chmara gołębi. Jednak, nie daj Boże, by ktoś przechodząc tamtędy, spłoszył ptaki. Wtedy staruszka przemienia się w złą babę jagę i piskliwym ale donośnym głosem obrzuca winnego stekiem przekleństw, a dla wzmocnienia efektu macha długim kuchennym nożem. Kilkunastocentymetrowe ostrze skierowane w brzuch intruza robi wrażenie i wtedy ludzie najczęściej pospiesznie oddalają się, a babcia triumfuje. Tuż obok na placu zabaw bawią się dzieci i zdarza się, że przerażone patrzą na jej wykrzywioną od złości twarz i długi nóż, którym dziarsko wymachuje. Oczywiście takie zachowanie dałoby się podciągnąć pod paragraf, ale chyba nie w tym rzecz, żeby policja rozbroiła babcię i w kajdankach odstawiła do aresztu. Może babcia ma powody, żeby nie lubić ludzi, jednak w takim przypadku powinien zająć się nią psycholog. Być może udałoby mu się ją skłonić do wybrania innego miejsca, w którym nikt nie będzie płoszył jej ptaków. (Życie Podkarpackie)