• Andrzej Zapałowski, który ostatnich kilka lat spędził w Parlamencie Europejskim postanowił wycofać się z kandydowania. Powód? Andrzej Zapałowski twierdzi, że nie chce uwiarygodniać politycznej hucpy i „spadochroniarzy”, którzy mamią wyborców, że będą dla nich pracować. Europoseł miał być liderem listy Naprzód Polsko-Piast. W poniedziałek wydał oświadczenie: „Koalicyjny Komitet Wyborczy Naprzód Polsko-Piast na Podkarpaciu uzyskał prawie 20 tysięcy podpisów na listach wymaganych do rejestracji (dwukrotnie więcej niż wymagało prawo) oraz posiadał podpisy w wymaganych 7 okręgach potrzebnych do rejestracji listy w całym kraju. Mimo to, z uwagi na duże prawdopodobieństwo rozbicia elektoratu eurorealistycznego, podjęliśmy rozmowy z komitetami o podobnym programie politycznym: Prawicą Rzeczypospolitej i Libertas. Niektórzy przywódcy Komitetu Naprzód Polsko-Piast zdecydowali się na start w wyborach z KW Libertas, czemu ja – z częścią działaczy – byłem przeciwny. Tym bardziej że, jak się później okazało, duży wpływ na decyzje podejmowane w tym komitecie ma Roman Giertych, nieformalnie budując w ten sposób zaplecze swojego startu w przyszłych wyborach prezydenckich. Osoba ta w przeszłości doprowadziła przez swoje nadmierne ambicje osobiste do dezintegracji partii politycznej, która w poprzednich wyborach do Parlamentu Europejskiego uzyskała szesnastoprocentowe poparcie. Po rozmowie telefonicznej z panem Giertychem, podczas której zaproponował mi on drugie miejsce na liście Libertas – tuż za jego bliskim współpracownikiem, „spadochroniarzem” w naszym regionie, nieznającym i nieczującym problemów ludzi tu mieszkających – postanowiłem wycofać się z kandydowania. Nie chcę uwiarygodniać w ten sposób politycznej hucpy” – czytamy w oświadczeniu. Andrzej Zapałowski, dziękując za poparcie, deklaruje, że nie przestanie pracować dla Podkarpacia i nie wycofuje się z życia politycznego, ale jest przeciwny kandydowaniu za wszelką cenę. (Życie Podkarpackie)