Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 23.03-29.03.2009 r.

• Śledczy zażądali od miasta wykazu nieruchomości należących do gminy lub przez nią zarządzanych. Od pewnego czasu wielu mieszkańców miasta jest oburzonych tajemniczym sposobem przejmowania głównie pożydowskich kamienic przez znane w mieście osoby. Stąd prośby o pomoc w prokuraturze, na policji, u władz miasta. Osoby, które mieszkają lub prowadzą działalność w kamienicach przejętych przez nowych właścicieli, interweniowały także w naszej redakcji. Pisaliśmy o tym, że skarżą się na to, w jaki sposób nowi właściciele traktują dotychczasowych najemców. Najemcy ci często byli zdziwieni tempem i sposobem przejmowania pożydowskich kamienic. Oburzało ich to, że przez wiele lat nie można było znaleźć prawowitego właściciela nieruchomości, a nagle, nie wiadomo jakim "cudem", niektóre osoby znajdywały tych właścicieli wręcz w sposób hurtowy. W ogromnym tempie pożydowskie kamienice zmieniały właścicieli. Niektórzy z lokatorów oburzeni "ofertami wykupu" lokali, w których przez całe życie mieszkali, postanowili „szukać sprawiedliwości". Pisali, gdzie się tylko dało. Stąd zapewne zainteresowanie CBA sprawą przemyskich kamienic. CBA w przemyskim urzędzie poprosiło o wykaz nieruchomości, które są własnością miejską lub są przez miasto zarządzane. Najprawdopodobniej chodzi o sprawę budynków, które przed II wojną światową były własnością żydowską. Teraz ci właściciele nie żyją, a ich spadkobiercy w dużej mierze są nie znani. Częścią tych kamienic zarządzała jedna osoba. Kiedy zmarła, kamienice zaczęły wykupywać znane w mieście osoby. I właśnie, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, wątpliwości budzą sporządzone dla nich akty notarialne i inne dokumenty (m. in. dotyczące prawa własności osoby, która je sprzedawała, i wyceny), na podstawie których te kamienice były przejmowane. Sprawa ta niezwykle interesuje mieszkańców miasta. Zdziwienie budzi „operatywność" przejmujących kamienice. Przez kilkadziesiąt lat nie udawało się odnaleźć spadkobierców pożydowskich kamienic, a w ciągu 3-4 lat, odnajdywano ich „hurtowo". Ciekawe jest również to, za jakie kwoty sprzedawali swoje majątki. Niestety, ze względu na charakter sprawy i jej rozmiary (podobny problem z wykupem kamienic badany jest też w Krakowie) oficjalnie nikt nie chce zdradzać szczegółów. (Super Nowości)

Reklama