Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 02.03-08.03.2009 r.

• – Dyskredytowanie mojej osoby wobec opinii publicznej w tak brutalny, a przede wszystkim mijający się z rzeczywistością sposób przekracza wszelkie dopuszczalne granice – odpowiada nam poseł Mieczysław Kasprzak na pytania odnośnie publikacji, które ukazały się w ostatnich dniach w jednym z tabloidów. Poseł rzekomo radzi w nich, jak walczyć z kryzysem. Ich treść zamieszczona jest również w Internecie. Jedna z nich dotyczyła oszczędzania prądu przez M. Kasprzaka. Jako przykład podano podobno wiecznie włączoną 42-calową plazmę w jego domu. Kto to przeczyta, pewnie się uśmieje, ale poseł mówi, że w tym przypadku jest nad czym zapłakać: – Czuję się jak w czasie wojny, gdy Polacy musieli zasłaniać okna. Przez ostatnie dni wokół domu biegał jakiś fotoreporter i robił zdjęcia. Do tej pory każdy mógł przyjść do mnie, nie musiał robić tego z ukrycia. Widocznie ktoś ma nieuczciwe sumienie i musi robić to podstępem – wyjaśnia poseł. To tylko jeden z przykładów przytoczonych przez autora tekstu, traktującego o tym, jak oszczędzanie M. Kasprzaka ma się nijak do rzeczywistości. Nagonka na posła rozpoczęła się od rozmowy, którą przeprowadził z nim dziennikarz tabloidu: – Zadzwonił do mnie i zapytał o to, jak oszczędzam, w kryzysie, u siebie w domu – tłumaczy M. Kasprzak. Parlamentarzysta miał wtedy powiedzieć, że oszczędza na użytkowaniu energii i że zjada do końca bochenek chleba, nie bacząc czy kromka już jest twardsza – wszystko, by nie marnować żywności. Kilka dni później przeczytał artykuł i okazało się, że rozmowa ta posłużyła do przedstawienia sytuacji, w której rządzący radzą: „Jedzcie suchy chleb”. W publikacji, jak mówi poseł, zmieniono sens i włożono mu w usta nie jego słowa: – Można nie zrozumieć czyjejś wypowiedzi, ale jeśli ktoś świadomie przekręca i nadaje odwrotny sens słowom, dodając do tego wulgaryzmy, których nie użyłem, bo nie ma ich w moim słowniku, to jest to przekroczenie wszelkich granic, a sprawa znajdzie finał w sądzie. Zawsze byłem otwarty na współpracę z dziennikarzami, ale to, co zrobił ten pan, nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem – oburza się. W tym przypadku poseł miał ordynarnie odpowiedzieć na pytanie, czy boi się zaciągania kredytów. Zdaniem M. Kasprzaka lawina negatywnych publikacji na jego temat, to reakcja na słowa, które wypowiedział odnośnie opcji walutowych, twierdząc, że przyniosły one w ostatnim czasie polskim przedsiębiorcom ogromne straty: – To że potrafię głośno powiedzieć prawdę, nie znaczy, że od razu trzeba mnie uciszać i wpychać mi nie moje słowa w usta, osaczając dom fotoreporterami, jakbym był przestępcą – mówi. Po publikacjach dziennikarze tabloidu próbowali nawiązać kontakt z posłem, jednak nie wyraził zgody na rozmowę – jak mówi – z obawy przed ponownym zmanipulowaniem wypowiedzi. Jedyną odpowiedzią M. Kasprzaka było przesłanie do redakcji regionalnych mediów oświadczenia odnośnie braku aprobaty dla podobnych praktyk, jakim został poddany oraz skierowanie sprawy na drogę sądową. Poseł przygotował już pozew. Tłumaczy, że nie pozwoli, by bezpodstawnie uderzano w jego osobę, manipulując jego wypowiedziami. Zauważa również, że złamano normy społeczne i obrażono uczucia wielu Polaków: – Jak ktoś gardzi kromką chleba i używa jej do walki politycznej, to czasami może doczekać się, że tej kromki zabraknie mu pewnego dnia, bo różnie to w życiu bywa. Nikomu jednak tego nie życzę. W swej pracy parlamentarnej na co dzień spotykam się z dramatami wielu ludzi. Sądzę, że autor tamtych publikacji ma jednak inne zainteresowania, robiąc sobie kpiny z nieszczęść ludzkich i to za polskie pieniądze. (Życie Podkarpackie)

Reklama