Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 02.03-08.03.2009 r.

• Deszcz przeplatany śnieżną zadymką, przenikliwy wiatr i tony błota nie zniechęciły około trzech tysięcy osób, przybyłych na teren nieczynnej cegielni w Orzechowcach w gminie Żurawica, do obejrzenia rekonstrukcji historycznej o nazwie „Stalingrad 1942 – 43”. Rekonstruktorzy z kilku krajów przedstawili bój o stalingradzką Fabrykę Traktorów. Sławna Fabryka Traktorów „Krasnyj Oktiabr” była jednym z najważniejszych obiektów 850-tysięcznego Stalingradu. W czasie bitwy seryjnie produkowała czołgi T-34, które prosto z niej wyjeżdżały w rejon walki. Jej zdobycie było ważnym elementem jednej z największych bitew II wojny światowej. Niecałe 67 lat później, 28 lutego 2009 r., wydarzenia tamtych dni przypomniano w Orzechowcach...

Etap I
Niemieckie pododdziały zajmują budynek przeciwległy do hali fabrycznej, nad którą panują Rosjanie. Broni jej mocno wykrwawiony batalion robotniczy, żołnierze karnej kompanii i oddział NKWD. Reszta znajduje się na szczycie skarpy, czyli „za Wołgą”. Słychać ryk nadlatującego niemieckiego stukasa i cztery wybuchające bomby. Zaraz po tym niemiecka piechota rusza do błyskawicznego szturmu z okopu. Natarcie dochodzi do hali, gdzie załamuje się w walce wręcz z obrońcami. Niemcy z dużymi stratami cofają się na pozycje wyjściowe. Z hali rusza radziecki kontratak. To robotnicy i sztrafiki, „zachęcani” przez NKWD. Atak załamuje się w połowie drogi. Wielu ginie od niemieckich kul, reszta w panice ucieka do hali, skąd masakruje ich ogień NKWD.

Etap II
Po chwili rusza błyskawiczny niemiecki atak na halę i piec hutniczy. Oddział NKWD po krótkiej walce wycofuje się z budynku. Uwijają się sanitariusze, gońcy. „Zza Wołgi” ruszają radzieckie posiłki. Słychać przeraźliwy huk katiusz. Radzieckie grupy uderzeniowe, wsparte bronią maszynową, wdzierają się po krwawej gwałtownej walce do budynku. Po kilku chwilach hala i piec opanowane zostają przez Rosjan.

Etap III
Ale to nie koniec, bo zwroty sytuacji następują bardzo szybko. Niemcy szykują się do kontrataku. Przy wsparciu transportera opancerzonego i grenadierów dochodzi do ich ataku od południa. Przy dużych stratach własnych części niemieckich oddziałów udaje się wedrzeć do budynku, w którym rozgrywa się walka wręcz, na granaty i broń maszynową. Sanitariusze mają pełne ręce roboty. Rosjanie wycofują się. Po chwili przystępują jednak do ostatecznego szturmu. Płonie niemiecki transporter trafiony z armaty przeciwpancernej 45 mm. Następuje atak na piec. Osłabieni Niemcy nie są w stanie go utrzymać. W panice wycofują się do hali. Za moment skapitulują. Lektor mówi o sowieckiej kontrofensywie, przełamaniu frontu. Opowiada o głodzie, zimnie, braku zaopatrzenia, katastrofalnym położeniu wojsk niemieckich. W międzyczasie oba budynki zostają otoczone przez radzieckich żołnierzy. Po chwili wychodzą z nich jeńcy. Zostają doprowadzeni pod budynek dowodzenia. Następnie wpędzeni zostają do hali budynku. Tam słychać strzały z pepeszy... Lektor mówi o niewoli, warunkach w niej panujących oraz o tym, że NKWD często na miejscu wyłuskiwało pancerniaków, członków żandarmerii oraz żołnierzy radzieckich w służbie niemieckiej i dokonywało egzekucji na miejscu. Koniec. Wśród osób obserwujących rekonstrukcję był m.in. przewodniczący Rady Gminy Żurawica, historyk z zawodu i zamiłowania Lucjan Fac: – Tego typu rekonstrukcje to żywa lekcja historii dla młodzieży, którą interesują teraz inne metody przekazu. Jeśli z tej masy osób, które tutaj przybyły, jedna dziesiąta sięgnie do jakiejś książki i poczyta o jednym z przełomowych momentów w historii II wojny światowej, to będzie wielki sukces. Bitwa o Stalingrad to było piekło na ziemi, choć historiografia sowiecka zrobiła z tego apoteozę wielkiego zwycięstwa. A to była katastrofa dla tych ludzi, którzy tam walczyli. Rozkaz Stalina był jasny: ani kroku wstecz. To był wielki błąd Hitlera, który podszedł do sprawy ambicjonalnie. Plany były zupełnie inne. Niemiecka armia miała maszerować na południe, przedrzeć się na Wyżynę Irańską, zdobyć złoża ropy naftowej. Prawdopodobnie losy II wojny światowej potoczyłyby się wówczas zupełnie inaczej – wyjaśnił.

***

Organizatorami rekonstrukcji byli wójt gminy Żurawica Janusz Szabaga oraz Przemyskie Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej X D.O.K. Wzięło w niej udział 170 osób z: Polski, Czech, Słowacji i Węgier. Najliczniejszą grupę stanowili rekonstruktorzy z 3. Bastionu Grolman z Poznania oraz grupy AA7 Centralna Polska z Warszawy. Lektorem i autorem scenariusza był prezes przemyskiego stowarzyszenia Mirosław Majkowski: – To była największa zimowa rekonstrukcja historyczna w Polsce. Niezmiernie się cieszę, że przybyło na nią aż tyle osób. Dziękuję serdecznie naszym głównym sponsorom: państwu Ochenduszkom, firmie Naftomontaż z Przemyśla i Auto-Fan Roberta Żero za pomoc. (Życie Podkarpackie)

Reklama