Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 16.02-22.02.2009 r.

• Tak źle jeszcze nie było - kryzys i problemy z przekraczaniem granicy sprawiają, że coraz więcej ludzi ma kłopoty finansowe. Zaraz po wprowadzeniu wiz dla Ukraińców dał się zauważyć ogromny spadek w obrotach w handlu polsko- ukraińskiego i zaczęły się protesty. Rząd obiecał wprowadzić poszerzoną strefę przygraniczną. Obejmować miała 50 km po jednej i drugiej stronie granicy, a osoby w niej mieszkające mogły bez wiz, tylko na podstawie specjalnych kart, wielokrotnie przekraczać granicę. Niestety, Unia Europejska nie zgodziła się na 50 km i ma być jedynie 30 km pasa przygranicznego. Ale na razie nie ma nic.
- Jest marazm i to do potęgi! A obroty w handlu są bezsprzecznie gorsze niż w analogicznym miesiącu w ubiegłym roku - mówi Ryszard Paja, prezes Przemyskiego Stowarzyszenia Kupieckiego. - Szereg budek na Zielonym Rynku jest pozamykanych, wiele sklepów w okolicy zawiesza działalność albo bankrutuje.
- 90 procent firm tutaj działających jest małej lub średniej wielkości i nastawione są głównie na handel ze Wschodem. Parę miesięcy temu została zawalona sprawa ze strefą przygraniczną. Rumunia i Węgry uregulowały te kwestie i to tam kierują się teraz Ukraińcy - mówi Jan Piszak, prezes Przemyskiego Konwentu Gospodarczego. Jan Piszak dodaje, że nawet jeśli zacznie działać umowa o małym ruchu granicznym na odcinku 30 kilometrów po obu stronach granicy, to i tak nie ma pewności, że handel z Ukraińcami wróci do "normalności". - Jeśli oni zaczęli robić interesy w Rumunii czy na Węgrzech, to mogą do nas już nie wrócić - martwi się Piszak. (Super Nowości)

Reklama