Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 09.02-15.02.2009 r.

• Czy szukanie oszczędności w budżecie Ministerstwa Obrony Narodowej odbije się na profesjonalizacji armii? Pierwsze skutki już są odczuwalne, bo w ubiegłym tygodniu został wstrzymany nabór szeregowych. Dowódca 14. Jarosławskiego Dywizjonu Artylerii Samobieżnej ppłk Robert Matysek nie podchodzi sceptycznie do profesjonalizacji armii w kontekście obecnych problemów finansowych i szukania oszczędności w MON-ie. – Nie widziałbym tego w tak ciemnych kolorach. Nasza jednostka już wcześniej została przygotowana do przeprowadzenia profesjonalizacji. Zostaliśmy zaopatrzeni w zautomatyzowane systemy kierowania i dowodzenia, nasz sprzęt bojowy jest dobrej klasy, wyremontowany koszarowiec – budynek biurowo-koszarowy spełnia natowskie standardy, żołnierze nie pełnią już warty, a chroni nas specjalistyczna uzbrojona formacja ochronna. Oczywiście mogę wypowiadać się tylko na temat mojego dywizjonu – tłumaczy. Jeżeli jest tak dobrze, to skąd decyzja o wstrzymaniu naboru? – To chwilowe wstrzymanie limitów. Mam nadzieję, że jeżeli ekonomiści dobrze policzą finanse, otrzymamy kolejny limit. W grudniu przyjęliśmy sześćdziesięciu trzech szeregowych. 59 jest już w koszarach, czterech załatwia jeszcze formalności. Chętnych było trzy razy tyle. Dzięki temu mogliśmy przeprowadzić selekcję i przyjąć najlepszych. Oprócz nowo przyjętych żołnierzy w moim dywizjonie mam 66 szeregowych nadterminowych i 50 w służbie zasadniczej. Ci ostatni mają opuścić jednostkę na przełomie lipca i sierpnia, ale spośród nich 70 procent już wyraża chęć pozostania w zawodowej armii – wylicza dowódca. Najwięcej chętnych do pozostania zawodowym żołnierzem jest wśród rezerwistów. I chociaż wypełnili oni już swoją służbę wojskową, muszą przejść szczegółowe egzaminy. Oprócz wnikliwych badań lekarskich, czekają ich także badania psychologiczne, a także trudny egzamin z wychowania fizycznego. Muszą też wykazać się niekaralnością. – Wiem, że nie we wszystkich regionach kraju jest tylu chętnych do pełnienia zawodowej służby wojskowej. Na Podkarpaciu bezrobocie jest jeszcze duże, a zarobki szeregowego w granicach 2 tysiące złotych brutto są ciągle kuszące. Poza tym żołnierze mają możliwości zdobywania nowych doświadczeń na misjach pokojowych. Z tym związane jest również wyższe wynagrodzenie. Dlatego młodzi ludzie decydują się na taką pracę – mówi ppłk R. Matysek. Dowódca popiera profesjonalizację armii: – W zawodowej jednostce szkolimy żołnierzy tylko na początku, przez rok, później zajmujemy się doskonaleniem ich umiejętności. W dotychczasowej służbie cały czas szkoliliśmy, bo ciągle mieliśmy nowych żołnierzy – wyjaśnia plusy profesjonalizacji. Jego zdaniem poprawi się również dbałość o sprzęt. Jedna osoba będzie odpowiadać za swoje „narzędzie” pracy przez kilka lub kilkanaście lat. (Życie Podkarpackie)

Reklama