Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 09.02-15.02.2009 r.

• - Remont jest potrzebny, ale trzeba coś zrobić, żeby rozładować korki - mówią w Jarosławiu.
- Kiedyś jechałem do domu 20 minut, teraz, kiedy jest remont mostu na Sanie, prawie godzinę - mówi pan Czesław, który mieszka 15 km od Jarosławia. Remont mostu spowodował w mieście gigantyczne korki. Otwarcie pełnego ruchu przez most jest możliwe najwcześniej w listopadzie. Most jest remontowany od połowy stycznia, zakończenie wszystkich robót jest planowane na wrzesień 2010 r. Ruch na moście jest wahadłowy, bo wyłączony jest jeden pas ruchu. Remont spowodował duże utrudnienia w ruchu, zwłaszcza w godzinach szczytu komunikacyjnego. Inwestycję prowadzi Podkarpacki Zarząd Dróg Wojewódzkich (remont to inwestycja samorządu województwa). Ludzie mówią, że remont jest potrzebny, ale trzeba coś zrobić, żeby rozładować korki. - Kiedyś korek od strony Lubaczowa miał z 600 metrów - opowiada pan Czesław. Jego zdaniem, wyjściem jest zmiana pracy sygnalizacji świetlnej w mieście. Rano trzeba ułatwić wjazd tym, którzy jadą od strony Lubaczowa, od godz. 14 trzeba ułatwić wyjazd z miasta. Tomasz Kulesza, poseł PO z Jarosławia proponował, żeby na czas remontu wybudować most zastępczy. Byłoby to ułatwienie chociażby dla karetek pogotowia czy straży pożarnych, gdyby musiały gdzieś szybko dojechać. W PZDW tłumaczą, że budowa takiego mostu jest niemożliwa, bo samo przygotowanie dokumentacji takiej inwestycji zajęłoby ponad 1,5 roku. W dodatku most zastępczy kosztowałby tyle, ile obecny remont mostu (14 mln zł). Dodają, że obecna inwestycja jest tak prowadzona, że na moście trwają prace i odbywa się ruch samochodów. Kazimierz Surmacz z PZDW mówi, że jeśli nie będzie niespodzianek konstrukcyjnych przy moście i będzie dobra pogoda, czynione są starania, żeby ruch całą szerokością jezdni był możliwy w listopadzie tego roku. (Super Nowości)

Reklama