Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 07.03-13.03.2016 r.

• Najpierw nadzór wojewody, a prawdopodobnie później sąd administracyjny będzie musiał rozstrzygnąć czy uchwała personalna na sesji nadzwyczajnej Rady Miasta Przemyśla została podjęta zgodnie z prawem. W czwartek, o czym już informowaliśmy, podczas nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej radni Prawa i Sprawiedliwości oraz proprezydenckiego Porozumienia dla Przemyśla zagłosowali za pozytywną opinią w sprawie wniosku wojewody podkarpackiego o odwołanie Grażyny Stojak z funkcji Podkarpackiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Grażyna Stojak jest radną miejską, dlatego zgodnie z prawem radni muszą wyrazić zgodę na zwolnienie jej z pracy. Sesja nadzwyczajna została zwołana, gdyż kilka dni wcześniej radni opozycji, z klubów PO i SLD, wyszli z sali obrad i zerwali je. Stało się przed punktem w sprawie zgody radnych na „rozwiązanie stosunku pracy z radnym”. Wniosek o zwołanie sesji nadzwyczajnej, 29 lutego złożyło ośmioro radnych PiS i PdP. Termin został wyznaczony na 3 marca. Wtedy zaczęły się problemy. Okazało się, że czworo radnych wcześniej pisemnie zastrzegło, że będą mieli utrudniony dostęp do telefonu i internetu, dlatego proszą o dostarczanie im informacji o sesji i materiałów „w sposób tradycyjny tzn. poprzez korespondencję listowną za potwierdzeniem odbioru w miejscu zamieszkania”. Do dowiezienia radnym materiałów wykorzystano funkcjonariuszy i oznakowany samochód Straży Miejskiej. Wywołało to oburzenie. - W ustawie o strażach gminnych jest zaznaczone, że jednym z wielu naszych zadań jest „konwojowanie dokumentów”. I takie sytuacje nie są czymś nadzwyczajnym. W 2015 r. wykonaliśmy 727 różnego rodzaju konwojów, w tym z dokumentami dla radnych. Ja nie mam prawa odmówić, jeżeli uprawniona osoba zwróci się do mnie o wykonanie takiej czynności - mówi Jan Geneja, komendant Straży Miejskiej w Przemyślu. Potwierdza, że jego funkcjonariusze wraz z towarzyszącą urzędniczką próbowali dostarczyć materiały do dwojga radnych. Nie uczestniczyli natomiast w dowozie dokumentów do dwojga innych radnych, którzy byli na spotkaniu w hali sportowej. A takie informacje pojawiły się w mediach. - Żadnego z radnych nie szukaliśmy, nie ścigaliśmy, ani tym bardziej nie łapaliśmy na mieście - zaznacza Geneja. Jednak nie jest to koniec sprawy. Grupa radnych opozycji twierdzi, że nie została powiadomiona o sesji i nie dostarczono im materiałów. Złożyli w tej sprawie pismo do wojewody podkarpackiego. Chcą, aby wojewoda podjął odpowiednie działania nadzorcze oraz do wyjaśnienia sprawy wstrzymał wykonanie uchwały w sprawie G. Stojak. Według nich ta uchwała została podjęta z naruszeniem ustawy o samorządzie. Przewodnicząca Rady Miejskiej Lucyna Podhalicz (PiS), podczas sesji nadzwyczajnej stwierdziła, że radni zostali skutecznie powiadomieni. Podtrzymała tę opinię w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej Urzędu Miejskiego. Wynika z niego, że dwóm radnym zaproszenia na sesję zostały włożone do skrzynek pocztowych, co odpowiednio udokumentowano.

Reklama