Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 26.09-02.10.2011 r.

• Obrona złożyła nowe wnioski dowodowe. Oskarżony nie przyznaje się do winy. Wkrótce zakończy się proces Tomasza B. oskarżonego o gwałt i zabójstwo 23-letniej Magdy M. oraz o zbezczeszczenie jej zwłok. Choć wszystko wskazywało na to, że wczorajsza rozprawa będzie ostatnią w tej sprawie, wyznaczono nowy termin przewodu sądowego. Obrona zaciekle walczy o uniewinnienie Tomasza B. - Zostały złożone nowe wnioski dowodowe – wyjaśnia sędzia Małgorzata Reizer z Sądu Okręgowego w Przemyślu. Znaleźli się też kolejni świadkowie, którzy mają zeznawać na korzyść oskarżonego. Mężczyzna nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Przez cały czas idzie w zaparte. Podczas procesu wycofał wcześniejsze zeznania. Twierdzi, pomimo zebranych przeciwko niemu dowodów, że to nie on brutalnie zgwałcił i zabił swoją koleżankę. Nie przyznaje się też do podpalenia zwłok Magdy. Tymczasem prokurator żąda najwyższego wymiaru kary – dożywocia. Popiera go w tym pełnomocnik rodziny zamordowanej, Jacek Kotliński. Proces toczy się od kilku miesięcy, za zamkniętymi drzwiami. Taka decyzja zapadła z uwagi na zarzut gwałtu. Przypominamy, że do dramatu doszło pod koniec kwietnia ubiegłego roku w Kidałowicach (pow. jarosławski). Oskarżony najpierw wywabił z domu młodą kobietę pod błahym pretekstem, a później wywiózł samochodem w ustronne miejsce. Kiedy Magda odrzuciła jego zaloty, mężczyzna wpadł w szał. Po brutalnym gwałcie, bojąc się konsekwencji, udusił dziewczynę. Zwyrodnialcowi pozostało tylko pozbyć się ciała. Postanowił je zakopać, ale złamała mu się łopata. Ostatecznie pozbył się zwłok Magdy przykrywając je śmieciami i podpalając. Choć trudno w to uwierzyć, biegli psychiatrzy i seksuolodzy nie stwierdzili u oskarżonego żadnych chorób psychicznych. Popełniając tą okrutną zbrodnię Tomasz B. był w pełni świadomy i poczytalny. (Super Nowości 24)

• Policjanci z przemyskiej komendy zatrzymali sprawców przestępstwa, kiedy próbowali sprzedać swój łup. Tym samym rozwiązali zagadkę dwóch zuchwałych kradzieży. W obu przypadkach przestępy zabierali elementy pokrycia świątyni. Dwaj mieszkańcy Przemyśla, chcąc zdobyć gotówkę, weszli w konflikt z prawem. Upatrzyli sobie miedziane okucia, które pokrywały gzymsy kościoła. Już wtedy mieli zamiar sprzedać je w skupie złomu. Zabrakło im jednak świadomości, że straty przez nich spowodowane znacznie przekroczą kwotę, którą uzyskają za metal. W sobotę w nocy oderwali około dwumetrowy pas pokrycia. Prawdopodobnie rozzuchwaleni tym, że w momencie popełnienia czynu nikt ich nie zauważył, dwa dni później znów przyszli w to samo miejsce. Wtedy zdemontowali następny arkusz metalu. Tak uzyskaną blachę, po zagięciu, mężczyźni przynieśli do skupu złomu. Nie wiedzieli, że już wtedy funkcjonariusze byli na ich tropie. Zostali zatrzymani. Obydwaj (starszy ma 26, młodszy 22 lata) usłyszeli zarzuty kradzieży, czym spowodowali straty o łącznej wartości pięciu tysięcy złotych. Obydwaj przyznali się do winy i złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze. Za kradzież grozi im do 5 lat pozbawienia wolności. (www.podkarpacka.policja.gov.pl)

• Na wniosek prokuratury rejonowej, sąd aresztował na okres jednego miesiąca podejrzanego o rozbój. W niedzielną noc mężczyzna został zatrzymany przez policjantów na gorącym uczynku popełnienia przestępstwa. Tej nocy dyżurny przemyskiej komendy odebrał telefon od anonimowego rozmówcy. Z informacji wynikało, że do mieszkania znajdującego się w kamienicy przy ulicy Słowackiego wtargnął agresywny mężczyzna. Natychmiast w to miejsce został wysłany policyjny patrol. Wewnątrz funkcjonariusze zatrzymali zaskoczonego intruza. W lokalu był także poszkodowany właściciel. Jak się okazało napastnik siłą dostał się do pomieszczenia i zaatakował gospodarza, bijąc go po twarzy. Na skutek zadawanych razów, 67-letni pokrzywdzony doznał licznych stłuczeń i otarć w okolicach głowy. Po obezwładnieniu przestępca zabrał mężczyźnie pieniądze, złotą biżuterię, kartę bankomatową i dokumenty. Zatrzymany sprawca, 44-letni mieszkaniec Przemyśla został przewieziony do komendy. Jak ustalono, w chwili zdarzenia był nietrzeźwy. W jego organizmie stwierdzono ponad 2 promile. Pod wpływem alkoholu był także poszkodowany. Prawdopodobnie uczestnicy incydentu znali się wcześniej. Szczegóły tej znajomości zostaną ustalone w dalszym toku postępowania. Za przestępstwo rozboju, agresywnemu mężczyźnie grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności. Skradzione mienie odzyskano w całości. (www.podkarpacka.policja.gov.pl)

• Nieprawidłowe połączenie przyczepy z pojazdem mogło być przyczyną zdarzenia drogowego, do którego doszło w piątek w miejscowości Ujkowice. Około godziny 18, ciągnięta przez nissana przyczepa odłączyła się od pojazdu i uderzyła idącą poboczem drogi pieszą. Poszkodowana 16-latka trafiła do szpitala w Przemyślu. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jak ustalili policjanci kierujący w chwili zdarzenia pojazdem 20-latek był trzeźwy. Trwa policyjne postępowanie w tej sprawie. (www.podkarpacka.policja.gov.pl)

• - Prokuratura zniszczyła nam życie – żalą się byli celnicy, których sąd uniewinnił od oskarżeń o korupcję. Zapowiadają walkę o odszkodowanie i zadośćuczynienie. W Sądzie Okręgowym w Przemyślu jest już apelacja prokuratury od wyroku tutejszego Sądu Rejonowego. 18 byłych funkcjonariuszy Izby Celnej uniewinniono od oskarżeń o przyjmowanie łapówek.
- Naszym zdaniem sąd błędnie ocenił stan faktyczny - uważa prokurator Marian Haśko, zastępca szefa Prokuratury Okręgowej. W trwającym od kwietnia 2007 roku gigantycznym śledztwie dotyczącym korupcji, zatrzymano blisko 100 osób, w tym około 80 celników, głównie z przejścia granicznego w Medyce. Niemal wszystkich oskarżono o przyjmowanie łapówek od podróżnych w zamian za przymykanie oczu na przemyt papierosów i alkoholu.
- Zdaniem sądu, materiał dowodowy w sprawie 18 funkcjonariuszy wydziału zwalczania przestępczości Izby Celnej, nie dał podstawy do przypisania im zarzucanych czynów - poinformowała wczoraj sędzia Małgorzata Reizer, rzecznik Sądu Okręgowego w Przemyślu. Uzasadnienie liczącego dziesiątki stron wyroku jest miażdżące dla prokuratury.
- Akt oskarżenia w większości sformułowano na podstawie pomówień innych podejrzanych - precyzuje sędzia Reizer. - Mieli widzieć kolegów przyjmujących pieniądze od podróżnych, ale według książki służby, w danym dniu byli nieobecni w pracy.
- Zniszczono nam życie, pozbawiono pracy - żalą się wyrzuceni ze służby. –Wkrótce wystąpimy z roszczeniem o odszkodowanie, zadośćuczynienie.
- Czy rzeczywiście skrzywdziliście tych celników - zapytaliśmy w przemyskiej prokuraturze.
- Zdecydowanie za wcześniej na tego rodzaju oceny – kwituje prokurator Haśko. – Postępowanie jest w toku, nadal nie ma prawomocnego orzeczenia.

Reklama