Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 22.11-28.11.2010 r.

* – Auto zaparkowałam dwa metry od sklepu. Weszłam do niego i byłam tam dwie, góra trzy minuty. Nagle ktoś zaczął trąbić. Wyglądam, a tam panowie ze śmieciarki coś mi pokazują. Okazało się, że drzwi mojego samochodu są otwarte, a w środku nie ma torebki – opowiada pokrzywdzona. Sprawców kradzieży nie trzeba było długo szukać. A w zasadzie wcale, bo zrobili to na oczach wielu ludzi, sąsiadów. Nawet klienci w sklepie wiedzieli, że mógł to zrobić tylko jeden małolat. Pani Katarzyna Pokrywa z Rzeszowa jest przedstawicielką handlową jednej z firm. Przyjechała do Przemyśla służbowym samochodem. Zaparkowała jak zawsze vis-a-vis sklepu sieci „Bingo” na osiedlu Monte Cassino. Nie zamknęła auta, bo nigdy tego nie robi. Zupełnie nieroztropnie – co bezwzględnie trzeba podkreślić – zostawiła wewnątrz torebkę z pieniędzmi i dokumentami. – Narobiłam wrzawy, że ktoś ukradł mi torebkę. Ludzie ze sklepu powiedzieli, żebym dzwoniła na policję, bo wiedzą, kto to zrobił. Wskazali klatkę i numer mieszkania – opowiada. Okazało się, że pani Katarzyna była obserwowana. Złodziei było trzech – 16-letni Michał, mieszkaniec środkowego bloku na tym osiedlu i jego dwaj kumple, którzy przybyli na Monte Cassino na „gościnne występy”. Jeden z nich stał na tzw. czatach. Drugi wszedł razem z panią Katarzyną do sklepu, by kupić zapałki. Trzeci bez żenady otworzył drzwi samochodu, wyjął torebkę i spokojnym krokiem udał się do... domu. Za nim poszli dwaj kumple. Całe zdarzenie widziało co najmniej kilka osób. Małolaty zaryglowały się w mieszkaniu na piątym piętrze pierwszej klatki. Nie chciały otworzyć nawet policjantom. Ci wezwali więc strażaków, aby specjalistycznym sprzętem otworzyli drzwi mieszkania. Po drugiej stronie bloku na ziemi leżała już opróżniona z pewnej kwoty pieniędzy torebka pani Katarzyny, wyrzucona przez balkon. Kilkadziesiąt minut trwało, nim policjanci weszli do mieszkania. Po chwili wyprowadzili jednego po drugim sprawców zuchwałej kradzieży. Ostatnim był 16-letni Michał. Okazuje się, że nie był to jednorazowy wybryk tego młodego człowieka. (Życie Podkarpackie)

Reklama