Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 22.11-28.11.2010 r.

• Donosimy ze strachu, złości, z zawiści. Ale czasami dzięki temu można uratować się od śmierci. W ubiegłym roku aż 266 wniosków o sprawdzenie różnych spraw trafiło do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Przemyślu. W tym roku także będzie blisko 200 takich pism. Ludzie donoszą, bo boją się, że się zaczadzą, że coś spadnie im na głowę, ale też po to, by komuś zaszkodzić. Były już takie przypadki, że lokatorzy narzekali na nieszczelność przewodów kominowych, na to, że im dym wciska się do mieszkań, że czuć gaz itp. Było i tak, że na takie alarmy reagowano za późno i dochodziło do tragedii. W ubiegłym roku przez na ul. Wałowej zaczadzili się ojciec z córką. Aby nie było takich dramatów inspektorzy nadzoru budowlanego zaczynają kontrole w przemyskich budynkach. Oprócz tego, że sami będą losowo wybierać miejsca do skontrolowania, to dodatkowo nie bagatelizują żadnych informacji, które do nich trafiają, nawet anonimowo. - Każdy wniosek jest rozpatrywany w kolejności w jakiej wpłynął - mówi Ewa Jagiełło, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. Opowiada także, że na każdy wniosek kontrolerzy "idą w teren". Wcześniej do właściciela budynku czy lokalu, który ma być kontrolowany, wysyłane jest pismo. Jeśli nie odbierze - to próbuje się ponownie. Gdy i to nie działa to inspektorzy piszą do prokuratury, bo ten kto ma być kontrolowany "utrudnia określone ustawą czynności właściwych organów". A za to można słono zapłacić. Teraz właśnie zaczynają się kontrole inspekcji nadzoru budowlanego. Chodzi o to, by wyeliminować jak najwięcej niebezpieczeństw czyhających na lokatorów i mieszkańców budynków. Inspektorzy będą chcieli zobaczyć, czy właściciele lub zarządcy budynków, jak wymaga prawo, skontrolowali stan techniczny przewodów kominowych. W ubiegłych latach w sezonie grzewczym często dochodziło do podtruć lub nawet śmiertelnych zatruć tlenkiem węgla. Inspektorzy będą losowo wybierać budynki do skontrolowania. Jeśli będą nieprawidłowości, trzeba będzie je szybko usunąć pod groźbą grzywny lub nawet pozbawienia wolności. (Super Nowości)

Reklama