Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 11.10-17.10.2010 r.

• Nie prowadził firmy-widmo, ale ściga go ZUS i US.
- To już jest skandal nad skandale - mówi zirytowany Waldemar Droń. - Nie dość, że 14 miesięcy siedziałem w areszcie za nic, to jeszcze Urząd Skarbowy w Przemyślu nie przyjmuje do wiadomości, że jestem niewinny! - żali się mężczyzna. - Mimo, że uniewinniający wyrok sądu jest prawomocny, a ja dostarczyłem go do "skarbówki", gdzie sobie go skserowali, nadal nie chcą oddać mi pieniędzy, które bezprawnie ściągnęli z moich poborów - opowiada przemyślanin. - To zakrawa na kpinę! Waldemar Droń może być przykładem człowieka, który ma wyjątkowego pecha. Odsiedział, jak to się mówi: "za niewinność" rok i 2 miesiące w areszcie. - Zostałem oskarżony o to, że działałem w zorganizowanej grupie przestępczej, która w latach 1999-2000 wyłudziła nienależny zwrot podatku VAT - opowiada mężczyzna. - Niczego nie wyłudziłem! Nawet nie wiedziałem, że posłużono się moimi danymi rejestrując fikcyjną firmę - dodaje. - Trafiłem do aresztu, razem z innymi oskarżonymi w tej sprawie. Dzień 13 lipca 2007 roku był dla mnie jednym z najszczęśliwszych w życiu - wspomina przemyślanin.- Wtedy Sąd Rejonowy w Przemyślu uniewinnił mnie od tych absurdalnych zarzutów. Odzyskałem wolność. Ale pobytu w areszcie nie sposób zapomnieć. To, że otrzymałem potem odszkodowanie nie zatrze w mojej pamięci tego, co czułem, gdy siedziałem będąc niewinny - podkreśla W. Droń. Przemyślanin myślał, że może już zapomnieć o koszmarze niesłusznego oskarżenia, ale okazało się, że nie! Wkrótce z jego poborów pobrano sobie składkę dla ZUS za okres, kiedy Waldemar Droń rzekomo prowadził firmę-widmo. - Ale ja przecież żadnej firmy nie prowadziłem! - podkreśla Droń. Pieniądze z poborów Waldemara Dronia ściągnęła "skarbówka", bo to ona zajmuje się egzekucją takich zaległości. - Tego było coś około 168 złotych - opowiada przemyślanin. - Niby nie tak wiele, ale dla mnie każdy grosz się liczy! A poza tym chodzi o zasadę: ja jestem niewinny, niczego nie prowadziłem i sad to uznał prawomocnym wyrokiem! Już trzeci rok przemyślanin usiłuje odzyskać bezprawnie pobraną kwotę. - US mnie odsyła do ZUS-u, ZUS do "skarbowego" i tak w kółko - opowiada mężczyzna. - To jakaś absurdalna sytuacja. - Nad czym tu debatować: ktoś posłużył się moimi danymi i nie mam z tym nic wspólnego! Jest wyrok sądu, czego jeszcze urzędnikom trzeba? - dopytuje przemyślanin. (Super Nowości)

Reklama