Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 11.10-17.10.2010 r.

• W ubiegłą sobotę (9 października) na terenie Przemyśla, Bolestraszyc i Żurawicy odbyły się 8. Jesienne Manewry w Twierdzy Przemyśl. Kilka dni wcześniej Przemyskie Stowarzyszenie Dobrego Wojaka Szwejka ogłosiło mobilizację regimentów i pospolitego ruszenia. Manewrom dla ochrony przed wrogiem, który nigdy nie śpi, nadano kryptonim „Zielony żółwik”. Plan manewrów przewidywał ześrodkowanie i koncentrację wszystkich sił na forcie „San Rideau” w Bolestraszycach. Dopiero tam podano kierunek i cel ataku – fort XII Werner w Żurawicy. Rozpoznanie pola walki, czyli zwiad, wykonał regiment cyklistów. Potem na miejsce docierały kolejne regimenty oraz obserwatorzy z Gdańska i Starachowic. Trzeba w tym miejscu podkreślić, że w tej operacji największą rolę odegrała artyleria forteczna, którą znacząco zasilił regiment z Krakowa. Już po pierwszej salwie fort opuściło wszelakie ptactwo. Po kilku kolejnych mieszkańcy pobliskiej Żurawicy zaczęli się martwić, czy szyby w oknach są całe, a strzelano ze wszystkiego – od najmniejszego moździerza o nazwie „Pikuś” do wielkokalibrowego działa zbudowanego przez obrońców krakowskiej twierdzy. Sławomir Golonka, właściciel fortu „Werner” trochę martwił się o stan obiektu, ale solidnie zbudowane mury wytrzymały ostrzał. Na zakończenie manewrów sztab Twierdzy podsumował działania poszczególnych regimentów i najbardziej wyróżniającym się uczestnikom przyznał medale. Potem strudzeni dowódcy, żołnierze, pospolite ruszenie i wszelka gawiedź ruszyli do fortecznego bufetu, o którego zaopatrzenie zadbał właściciel fortu. Patrząc na to, co tam się działo, łatwo zrozumieć, dlaczego inicjatywy PSDWS w Przemyślu cieszą się taką popularnością i co rusz na krajowym forum nagradzane są jako najlepszy produkt turystyczny. Tak trzymać, ku chwale dobrego wojaka Szwejka, który promuje Przemyśl. (Życie Podkarpackie)

Reklama