Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 14.06-20.06.2010 r.

• - To skandal! Prywatny folwark w urzędzie - piszą w anonimie do redakcji "sterroryzowani pracownicy z poza rodziny". Chodzi o Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego i dyrektora Jana Janusza, który zarzuty odpiera i tłumaczy, dlaczego musi redukować zatrudnienie.
- Nie zatrudniam ze względu na koligacje rodzinne. - mówi dyrektor. Jan Janusz dyrektorem WORD został 3,5 roku temu. Wcześniej był sekretarzem powiatu przemyskiego. Według "sterroryzowanych pracowników" w okresie swojej kadencji zatrudnił: "czterech kuzynów, dwóch chrześniaków i dwóch szwagrów". Dyrektor przyznaje się jedynie do jednego kuzyna. - Nie zatrudniałem ze względu na koligacje rodzinne, ale przyjmowałem osoby niezbędne do funkcjonowania WORD-u - twierdzi Jan Janusz. - Nikogo z egzaminatorów nie zwalniałem. Kiedy wzrosła liczba osób zapisujących się na egzaminy, to przyjmowałem do pracy. Zgłosił się m. in. mój kuzyn, który ma odpowiednie kwalifikacje. A co z kadrową, "która zatrudniła siostrę i matkę"? O matce dyrektor nic nie wie, natomiast siostra kadrowej była na stażu, a teraz jest na pracach interwencyjnych z urzędu pracy. Zdaniem "pracowników z poza rodziny" księgowa zatrudniła też swoją synową. - Na staż przyszła do nas osoba, wtedy z nikim niespokrewniona - wspomina z uśmiechem dyrektor. - Potem tak się sprawy potoczyły, że faktycznie ta pani, jest teraz synową księgowej. Ale jak przychodziła do pracy nie była spokrewniona - podkreśla dyrektor. Jan Janusz opowiada, że w 2007 roku wzrosła liczba zapisujących się na egzaminy aż o 30 proc. W związku z tym, musiał zatrudnić więcej osób. Z 11 egzaminatorów "zrobiło się" 17. Ale... cześć z nich odchodziła na emeryturę. Teraz jest 14, a wkrótce będzie 13, bo jeden podejdzie na emeryturę. Zdających egzaminy jest natomiast coraz mniej. - Jest kryzys we wszystkich WORD-ach w Polsce, także u nas - przyznaje dyrektor. - Dlatego zaproponowałem wszystkim pracownikom zmniejszenie czasu pracy z pełnego etatu na 4/5, a niektórym nawet mniej. Wszyscy podpisali takie ugody, oprócz jednej osoby. Z tą osobą dyrektor spotyka się w sądzie. - Jedna osoba została odsunięta od pełnienia obowiązków egzaminatora nadzorującego, bo według Urzędu Marszałkowskiego jest niekompetentna - mówi dyrektor Jan Janusz. - Pracuje dalej, ale nie pełni tej funkcji. I przyznaje, że środowisko egzaminatorów jest bardzo roszczeniowe, ale też bardzo dobrze wynagradzane. - To nie ja ustalam płace - zastrzega. - Płace ustala ministerstwo, a więc są "warszawskie". Ile zarabiają egzaminatorzy? - Więcej niż dyrektor - śmieje się Jan Janusz. - Netto od 3 do 6 tys. zł. Ale są i tacy, którzy zarabiają z dodadatkami nawet 8 tys. zł. - Dlatego trudno odchodzi się z tak dobrze płatnej pracy, nawet, jeśli już dawno powinno się być na emeryturze - można usłyszeć w WORDzie od "nieegzaminatorów". (Super Nowości)

Reklama