Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 26.10-01.11.2009 r.

• Premier Tusk wspomógł PiS w walce z hazardem w mieście. Niedawno w Przemyślu wybuchła afera hazardowa. Tak nazwał ją miejscowy PiS. Dzięki głosom radnych miejskich z PO powstanie w mieście salon gier na automatach. Zaraz po tym premier Donald Tusk ogłasza: w ciągu pięciu lat z barów, stacji benzynowych, centrów handlowych, kiosków mają zniknąć automaty do gry. Paradoksalnie cieszy to automaciarzy. Dlaczego? Bo na 5 lat, dzięki premierowi, pozbyli się konkurencji! Premier Tusk ogłosił walkę z automatami po ujawnieniu stenogramów podsłuchanych przez CBA rozmów byłego już szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego z biznesmenem "od hazardu" Ryszardem Sobiesiakiem. Premier stwierdził, że chce chronić młodzież przez zgubnym wpływem hazardu. Nakazał likwidację interesu automatowego. W ciągu 5 lat automaty mają zniknąć z kiosków, barów, centrów handlowych i stacji benzynowych. W tym czasie nowe koncesje nie będą wydawane.
- Jakoś to przeżyję - śmieje się jeden z właścicieli kilku automatów w Przemyślu. Nazwiska nie chce podać, bo jak mówi: "po co się podkładać". - Przez najbliższych pięć lat nie będzie też konkurencji. A ostatnio taka wyrastała na każdym rogu, w każdym kiosku, budce, barze itp. Przecież to fajny biznes i dobre pieniądze. Poseł Marek Rząsa (PO) wyliczył, że w Przemyślu stoi luzem 185 automatów. - Od nich odprowadzany jest 17-procentowy podatek. Od automatów z salonu gier pobiera się już dużo wyższy, bo 45-procentowy podatek - mówił wskazując na korzyści płynące z decyzji radnych o utworzeniu salonu. Tymczasem przemyscy działacze PiS twierdzą, że salon gier to pralnia brudnych pieniędzy. - Będzie obywatelska uchwała, przygotowana przez mieszkańców Przemyśla, dotycząca salonu gier przy ul. Mickiewicza. Już rozpoczęliśmy zbieranie podpisów - informuje Lucyna Podhalicz radna PiS. O tym, że biznes z automatami nie zawsze działa zgodnie z prawem wiedzą także pracownicy Izby Celnej w Przemyślu. To oni przeprowadzają kontrole np. w barach i restauracjach. Jak informuje Małgorzata Eisenberger, rzecznik tej instytucji, w magazynach IC w Przemyślu jest aż 200 automatów przeznaczonych do zniszczenia. To sprzęt zabrany właścicielom, którzy źle go wykorzystywali. Miał służyć do zabawy, a służył do nielegalnego hazardu. Wyglądało to tak: ktoś wygrywał, ale pieniądze wypłacał nie automat, a pracownik lokalu. Okazuje się więc, że najwięcej na automatach wygrywają.... ich właściciele. Legalnie, czy nie, można nieźle zarobić. Dlatego automaciarze z Przemyśla, cieszą się, że dostali dodatkowy prezent od premiera w postaci "wykoszonej na 5 lat konkurencji".
Komentarz: Małgorzata Eisenberger, rzeczniczka Izby Celnej w Przemyślu wylicza, że w magazynach IC jest 200 automatów. Zostały zabrane właścicielom, bo były wykorzystywane niezgodnie z prawem. Miały służyć do zabawy, a służyły do zarabiania pieniędzy. (Super Nowości)

Reklama