Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 17.08-23.08.2009 r.

• Wypoczywają raczej aktywnie i raczej indywidualnie, tj. bez biur podróży, ale rzadko kiedy wyłączają telefony komórkowe. Prezydent Przemyśla Robert Choma wrócił właśnie z Chorwacji. Tym razem miał szczęście: nikt go (jak to miało miejsce w ubiegłym roku) nie ściągał z wypoczynku, więc udało mu się wykorzystać aż dziesięć dni urlopu. Prezydent preferuje wypoczynek niezorganizowany (tj. organizowany przez wypoczywającego): – Pojechaliśmy w pięć rodzin. Miejsce polecił nam znajomy. Założenie było takie, że jak się nam nie spodoba, to poszukamy innego. Czyli – trochę wyjazd w ciemno. Ja zwykle wypoczywam aktywnie, ale miałem pecha: już pierwszego dnia, biegając, naciągnąłem mięsień i na tym się ostra aktywność skończyła. Przez resztę urlopu musiałem się oszczędzać. Najwięcej czasu spędziłem chyba w wodzie, grając w piłkę. Poza tym jadłem ryby, miejscowe sery i degustowałem wino... Czy wyłączyłem komórkę? Nie, ale udawało mi się ją zostawiać na kilka godzin, szczególnie, kiedy wychodziłem nad wodę. Przyznaję, że kontrolnie dzwoniłem do firmy, zapytać, czy wszystko w porządku... Dawniej podczas urlopów stres – czy aby nie dzieje się pod moją nieobecność coś złego – miałem większy. Teraz już nad tym panuję, ale i tak taki całkowity luz przychodzi mniej więcej po siedmiu dniach wypoczynku... Dziewczyny w Chorwacji? No, ładne, ale najpiękniejsze były z Polski, bo tam dużo Polaków wypoczywa. Starosta przemyski Jan Pączek niby jeszcze w trakcie urlopu, a już w robocie: – Właśnie jadę do urzędu pilne pisma podpisać... Na wczasach, owszem, byłem, ale tylko 4 dni. Na Węgrzech, w Hajduszoboszlo, bo tam wody termalne są, a ja bardzo lubię wypoczywać nad wodą, szczególnie kiedy jest cieplejsza od polskich rzek. Jak pływam? Wydaje mi się, że całkiem nieźle. W każdym razie 50-metrowy basen spokojnie przepłynę kilka razy... Zwiedzałem też trochę okolicę, piłem dobre wino i kupiłem tokaj w Tokaju. Z lokalnych specjałów jadłem węgierską zupę fasolową, ale szczerze mówiąc, wcale mi nie smakowała... Trudno powiedzieć, czy wypocząłem, bo trochę za krótki ten wyjazd był. Teraz niby mam jeszcze wolne, ale żniwa są, a ja mam trzy hektary pszenicy, więc właściwie urlopuję się w polu. Poseł Tomański w ostatni weekend bawił się na weselu. Uwiecznili to na zdjęciach fotoreporterzy ŻP: – No tak, ale to jedna z nielicznych chwil wypoczynku, bo tego lata akurat na żaden urlop się nie wybieram. Nie da rady po prostu – za dużo pracy. Próbuję za to wyrywać się na weekendy – może w najbliższy uda mi się wyskoczyć na zlot motocyklistów do Wrocławia. Zresztą, ja nie mam za bardzo co narzekać na brak wakacji, bo tak naprawdę to wakacje zrobiłem sobie już na początku roku: w styczniu byłem tydzień na Dominikanie, u zaprzyjaźnionego misjonarza. Telefon? Niestety, cały czas musi być włączony, nawet podczas urlopu. Nie zawsze wprawdzie odbieram, ale zwykle oddzwaniam. Świeżo upieczony poseł Marek Rząsa też nieopalony: – W tym roku nie ma szans... Organizuję swoje biuro w Przemyślu. Cała ta logistyka się przeciąga, więc oficjalne otwarcie będzie chyba dopiero we wrześniu. Może potem uda mi się wyskoczyć na chwilę w Bieszczady. Moje ulubione miejsca to obie połoniny i okolice Polańczyka w kierunku Chrewtu. Nie jest to jednak tak do końca pewne, więc nieliczne wolne popołudnia przeznaczam na rower i wycieczki po Pogórzu Przemyskim, żeby przynajmniej odrobinę odpocząć... Najlepsze wakacje? W Hiszpanii na zaproszenie córki! W życiu się tak dobrze nie bawiłem! Wójt gminy wiejskiej Przemyśl również przemęczony: – Wyjątkowo trudny rok i pracowite lato. Może ze dwa razy udało mi się pójść z dziećmi nad San i to wszystko... Dlatego sierpniowy urlop będzie trwał przynajmniej dwa tygodnie. Wsiądziemy sobie w samochód i pojedziemy przed siebie. W góry oczywiście, bo preferujemy wypoczynek aktywny. Zwykle są to Bieszczady, zdarza się, że Tatry albo ukraińskie Karpaty. Komórka? Niestety, cały czas włączona. To jest wpisane w charakter mojej pracy. (Życie Podkarpackie)

Reklama