Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 02.02-08.02.2015 r.

• Przemyski stok narciarski od dwóch zim działa incydentalnie, bo śnieżnych i mroźnych zim nie ma. Pływalni, hali sportowej czy nawet lodowisku bliżej do miana reliktów minionej epoki niż nowoczesnych obiektów. Władze POSiR-u, zarządzającego nimi, mają poważny problem, jak zapewnić ich regularne funkcjonowanie. Dostaliście z miasta ponad dwa miliony złotych dotacji na utrzymanie kierowanych przez pana obiektów. Dużo to czy mało?
- Musimy obracać tymi środkami, które dostaliśmy. Większe pieniądze pozwoliłyby na większą swobodę działania czy dałyby większe bezpieczeństwo. Nasz budżet jest dużo niższy niż gdzie indziej. Jesteśmy zakładem budżetowym, a więc 50 procent kosztów musimy wypracować sami. Sprzedaż usług w zakresie kultury fizycznej nie jest opłacalna. Ceny muszą natomiast być na akceptowalnym przez naszych klientów poziomie. Być może gdzie indziej są wyższe, ale musimy brać pod uwagę region, w którym funkcjonujemy. Dwanaście lat jestem w tej jednostce i przez ten czas ceny biletów na przykład na krytej pływalni wzrosły chyba o złotówkę. A z każdym rokiem koszty mediów rosły. (Życie Podkarpackie)

Reklama