Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 19.09-25.09.2011 r.

• W ubiegły wtorek, 13 bm., w przemyskim magistracie zebrali się organizatorzy pierwszej, ale nie ostatniej na naszym terenie transgranicznej imprezy "Dni Dobrosąsiedztwa. Granica 480". Imprezę przede wszystkim podsumowano, wyliczając, że w ciągu dwóch dni (3 - 4 września) granicę w Malhowicach przekroczyło kilka tysięcy ludzi. Nie było prób przemytu, nie było też zakłóceń porządku. Policja, służby celne i straż graniczna uznały, że organizacyjnie wszystko przebiegało bez zarzutu. Prezydent miasta Robert Choma zapowiedział, że impreza zostanie u nas na dłużej, tzn. w kolejnych latach spodziewać się możemy następnych edycji. Być może towarzyszyć im będą sympozja nie tylko gospodarcze, ale i kulturalno-historyczne. W trakcie konferencji podkreślano bowiem historyczny aspekt lokalizacji planowanego przejścia granicznego: - Jest droga z obu stron i są ludzie, którzy przez stulecia wędrowali nią w obie strony - mówił starosta starosamborski Wołodymyr Horbowyj. Szef BiOSG generał Dominik Tracz podchwycił pomysł, by w przyszłości umożliwić Polakom i Ukraińcom wspólną zabawę, a nie - jak było tym razem - obok siebie, wzdłuż nieprzekraczalnej linii granicy. Być może byłoby to możliwe, gdyby w miejscu imprezy na granicy ustawić okrąg, do którego za okazaniem stosownych dokumentów wchodziliby obywatele polscy i ukraińscy. Padło też pytanie o przyczyny zwłoki w uruchamianiu przejścia, planowanego od 1993 roku. Starosta starosamborski Wołodymyr Horbowyj mówił, że prócz woli potrzebne są kompetencje, a te leżą w gestii rządów obu państw, a nie samorządów lokalnych. - A dla naszych rządów sprawy tak lokalne nie są, niestety, priorytetem - dodał. Samorządowcy polscy i ukraińscy wymienili się też listami z zebranymi podpisami osób, które domagają się otwarcia przejścia. Z polskiej strony zebrano ponad tysiąc podpisów, z ukraińskiej - pięć tysięcy. (Życie Podkarpackie)

Reklama