Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 08.11-14.11.2010 r.

• Przemyt papierosów o wartości 64 tysięcy złotych udaremnili w Medyce funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.
- Do zdarzenia doszło na bocznicy kolejowej w Medyce – informuje kpt. Elżbieta Pikor z BOSG w Przemyślu. - Funkcjonariusze kontrolujący pociąg towarowy wjeżdżający z Ukrainy do Polski zauważyli, że przewożony nim towar był naruszony. Po odgarnięciu warstwy rudy pogranicznicy natrafili na opakowane w folie pakunki pełne papierosów.
- Szacunkowa wartość ujawnionego towaru to prawie 64 tys. zł – dodaje kpt. Pikor. - Dalsze czynności w sprawie prowadzą funkcjonariusze UC w Przemyślu.

 • - Mam problemy osobiste i zamierzam odebrać sobie życie – powiedział mężczyzna, który zadzwonił do KMP w Przemyślu. Policjanci zapobiegli samobójstwu.
- Rozmówca nie przedstawił się, jednak jego wypowiedzi zaniepokoiły zastępcę oficera dyżurnego – mówi asp. sztab. Ryszard Pielech z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. - Przez blisko pół godziny przekonywał go, aby pozwolił sobie pomóc. W międzyczasie funkcjonariusze ustalili, gdzie znajduje się desperat.
- Patrol odnalazł go w miejscowości Torki, szedł w kierunku Medyki – dodaje asp. sztab. Pielech. - 30-letni mieszkaniec powiatu jarosławskiego wymagał pomocy lekarza.

 • Myśliwy Henryk W. z Przemyśla został uznany za winnego nieumyślnego spowodowania śmierci Dariusza Szady. Wyrok w tej sprawie jest już prawomocny. Podczas posiedzenia Sąd Okręgowy w Przemyślu niemal w całości podtrzymał majowy wyrok Sądu Rejonowego w Jarosławiu. Na jego podstawie myśliwego Henryka W. z Przemyśla skazano na 2 lata pozbawienia wolności za nieumyślne spowodowanie śmierci Dariusza Szady. Sąd apelacyjny uchylił jedynie punkt wspomnianego orzeczenia w kwestii zapłaty przez oskarżonego 50 tysięcy zł zadośćuczynienia dla rodziny Dariusza Szady. Tego bliscy zmarłego będą mogli dochodzić na drodze postępowania cywilnego.
- W ułamku sekundy nasze dotychczasowe życie legło w gruzach – mówi wdowa po panu Dariuszu. – Mieliśmy tyle planów na przyszłość i nagle straciłam ukochanego męża, a moje dzieci ojca. Do dramatu doszło w lutym 2007 roku, kiedy Dariusz Szady spacerował po lesie w okolicach Korczowej. Tam na dziki samotnie polował Henryk W. z Koła Łowieckiego "Ryś” w Przemyślu. Kiedy je dostrzegł, wycelował i wystrzelił. Kilka minut później zamiast zwierzęcia znalazł martwego człowieka.
- Do końca wierzyłam w sprawiedliwość – dodaje pani Beata. – Jednak przyszło na nią czekać bardzo długo. Proces w tej niecodziennej sprawie miał charakter poszlakowy. Obrońcy podsądnego twierdzili, że brak jest jednoznacznych dowodów na to, że śmiertelny strzał padł właśnie z "kniejówki” ich klienta (biegli dopuścili tylko taką możliwość).

Reklama