Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 18.02-24.02.2019 r.

• Przemyscy radni z koalicji odwiedzili Dom Pomocy Społecznej. Była to dość szokująca wizyta. W styczniu dwaj przemyscy radni pofatygowali się do Domu Pomocy Społecznej na przemyskiej Lipowicy. Ot tak, żeby sprawdzić jak jest w placówce podległej miastu. Okazało się, że jeden z pensjonariuszy wrócił ze szpitala kompletnie… pijany! Co ciekawsze, jak dowiedzieli się radni, w placówce zasadniczo pić alkoholu nie wolno, ale gdy przebywająca tam osoba wróci „z miasta” pijana, to nic jej nie można zrobić, bo… jest jakby u siebie w domu. Jednocześnie fakt, iż problem alkoholowy dotyka wielu pensjonariuszy takich placówek, jest tajemnicą poliszynela. Zanim ktoś zechce „porzucać gromami” na nowych przemyskich radnych, co to bez przerwy gdzieś wpadają z wizytą, niech wie, że nie tak dawno, bo 12 lutego minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska nakazała wszystkim wojewodom cykliczne kontrole w tego rodzaju placówkach. Czyżby „zmałpowała” pomysł przemyskich radnych? Dokładnie 19 stycznia szef komisji rodziny, polityki społecznej i zdrowia przemyskiej Rady Miejskiej, Paweł Zastrowski (KO) oraz radny z Kukiz’15 Marcin Kowalski wybrali się do DPS-u na przemyskiej Lipowicy. Choć nie mówią o tym, raczej wiadomo, że mieli sygnały o problemach z alkoholem w placówce, bo o tym od dawna się słyszy. „Wpadli” niespodziewanie, popołudniu i zastali miłą panią, która chętnie odpowiadała na ich pytania. W końcu padło to o alkohol. - Ku naszemu zdumieniu pracownica DPS-u powiedziała nam, że właśnie przywieziono chorego pensjonariusza, który był w szpitalu na cyklicznym zabiegu i jest kompletnie pijany - relacjonują Zastrowski i Kowalski. - Dodała, że kiedyś był zapis w regulaminie na ten temat, ale podczas jednej z kontroli wyższego szczebla nakazano usunięcie go, bo jak tłumaczono wówczas, pensjonariusze w placówce są na takich zasadach, jakby byli w swoich domach - wyjaśniają przemyscy radni. W praktyce wygląda to tak, że gdy pracownicy placówki widzą u kogoś alkohol, to go zabierają, ale pijanej osoby nie mogą nie wpuścić, ani zastosować wobec niej żadnych sankcji - dodają Zastrowski i Kowalski. Do tego wszystkiego radni dowiedzieli się, że stan nietrzeźwości pracownica DPS-u ustaliła na podstawie woni, jaką wydzielał pensjonariusz, bo co prawda alkomat jest „na stanie” placówki, ale nie ma doń ustników. Radni postanowili odwiedzić opisanego pensjonariusza, który, delikatnie mówiąc, nie wydawał się być tym zachwycony, bo obelżywie wyrażał się o „gościach”, a także o personelu DPS-u. Na odchodne radni przeprowadzili mały „eksperyment”: innego pensjonariusza, nieświadomego z kim rozmawia zapytali gdzie tu blisko można kupić alkohol. Bez problemu wskazał im nieodległy adres. Tymczasem niecały miesiąc później Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej w rządzie PiS nakazała wszystkim wojewodom cykliczne kontrole w tego rodzaju placówkach, by, jak podkreślała w specjalnym piśmie, sprawdzać, czy są one prowadzone prawidłowo i czy ich mieszkańcy czują się bezpieczni. Zaznaczyła przy tym, by jej polecenie potraktować bardzo poważnie. Niektórzy prześmiewczo mówią, że to niezapowiedziana wizyta radnych w DPS-u na Lipowicy w Przemyślu była inspiracją dla pani minister i jej polecenia. Najpewniej to tylko taki żarcik, ale problem jak widać jest i przykre, iż dotychczas nikt się nim nie zajmował. Czyżby nie wypadało? (Super Nowości 24)

Reklama