Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 23.10-29.10.2017 r.

• Na Cmentarzu Zasańskim już miejsca „na później” się nie wykupi. W porządku obrad najbliższej sesji przemyskiej Rady Miejskiej znalazł się punkt dotyczący nowych zasad przydzielania miejsc na Cmentarzu Zasańskim. Magistracki projekt uchwały zakłada, że nie będzie można już wykupić miejsca pod grobowiec, jeśli miałoby ono pozostawać puste. Powód? Coraz bardziej realna wizja, że zwyczajnie w Przemyślu miejsc na pochówki zabraknie. Tylko że o tym wiadomo od wielu lat i jakoś miasto nie umie sobie z tym problemem poradzić. Kilkanaście lat temu pewien przemyski poeta napisał wiersz, w którym ubolewał nad tym, że nie spocznie na przemyskim Cmentarzu Głównym, a w Krównikach. Wiersz, jeśli chodzi o lokalizację pochówku żyjącego na szczęście poety jest już nieaktualny, albowiem nie udało się dołożyć miejskich miejsc pochówku w Krównikach. Próbowano stworzyć takowe na terenie przyległym do sąsiadującej z Przemyślem wsi Buszkowice, ale ów „pomysł” w postaci uchwały uchyliła wojewoda. Tymczasem udało się nieco powiększyć nekropolię na Zasaniu. Od początku było jednak wiadomo, że owo powiększenie problemu nie rozwiąże. Tak się złożyło, że nowej części zasańskiego cmentarza nie objęła licząca sobie już dobrych parę lat uchwała RM mówiąca o tym, że miejsc na cmentarzu nie można sobie „rezerwować”, a jedynie mogą być wykorzystywane na bieżąco. Wskutek tego wiele z tych miejsc wzdłuż alei głównej to miejsca zajęte już na przyszłe pochówki w grobowcach. Teraz miasto się „obudziło”, że jak tak dalej pójdzie, to „rezerwacji” będzie więcej i miejsc na pochówki bieżące może zabraknąć w ciągu 4 - 5 lat. No i wpadło na pomysł, że już „na później” wykupić miejsca nie będzie można. - To nie będzie sprawiedliwe - uważa pan Antoni z Przemyśla. - Mój sąsiad z sąsiadką sobie „zarezerwowali”, a ja już nie będę mógł - żali się. No niestety, można by tu napisać, że w tej sytuacji „Kto pierwszy, ten lepszy”, ale że chodzi o miejsce na grób… Wszystko teraz w rękach radnych, czy przegłosują ten projekt uchwały. Bardzo możliwe, że owszem i to nie tylko ci z założenia głosujący, jak sobie władze miasta życzyłyby. Zapewnienie miejsc pochówku jest zadaniem własnym miasta i władze nie mogą zwyczajnie oznajmić komuś, kto chce pochować zmarłego, że nie ma miejsca. Więc muszą teraz „trzymać” te, które jeszcze mają na Zasaniu. Jednak przy całym zrozumieniu tej sytuacji zdumiewa nieco spokój władz miasta wobec realnego zagrożenia, że już wkrótce może dojść do sytuacji, że dla zmarłych przemyślan nie będzie miejsc na groby! Miasto pisze o perspektywie 4 do 5 lat, ale może to być zbytni optymizm. Bo miasto się „starzeje”. Poza tym już taka nawet optymistyczna perspektywa napawa grozą! A nic nie słychać o tym, gdzie miałby powstać nowy przemyski cmentarz zapewniający miejsca pochówku na dłuższy czas. No i jeszcze taki „drobny” szczegół, jeśli miastu uda się znaleźć właściwe miejsce, to skąd weźmie pieniądze na nowy cmentarz. „Z boku” to wygląda tak, że miasto „idzie na przetrwanie”… - Zakazać ludziom umierania uchwałą i kwita - uśmiecha się gorzko pan Antoni. - A jak na kogo już naprawdę czas przyjdzie, to niech go pochowają gdzie indziej i miasto ma problem z głowy - dodaje. (Super Nowości 24)

Reklama