Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 24.10-30.10.2016 r.

• Radny Maciej Kamiński uważa, że schody są w tym miejscu niezbędne, prezes PSM Zbigniew Kurosz jest przeciwnego zdania. Radny Maciej Kamiński zabiega, na razie bezskutecznie, u prezesa Przemyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej o to, by przy poszerzonej niedawno zatoczce na ulicy Glazera powstały schody prowadzące do budynku, w którym jest m.in. sklep. Zdaniem Kamińskiego to bardzo poważny problem, bo dotyczy zdrowia i bezpieczeństwa mieszkańców. Podkreśla, że z tego miejsca codziennie korzysta kilkuset mieszkańców osiedli należących do PSM. To właśnie staraniem m.in. Macieja Kamińskiego miasto przejęło teren od spółdzielni i poszerzyło w tym roku zatokę. Wcześniej była ona tak wąska, że parkujące tam samochody wystawały na jezdnię. - Mieszkańcy, kierowcy, piesi, boja się o swoje bezpieczeństwo, ponieważ za każdym razem, gdy korzystają z parkingu, wysiadając z samochodu, muszą wejść na ulicę, żeby dostać się na chodnik lub zejść po stromym zboczu. Co będzie w zimie? - pyta radny. Prezes PSM Zbigniew Kurosz twierdzi, że domaganie się teraz schodów od spółdzielni jest nieporozumieniem. Jego zdaniem, miasto powinno o tym pomyśleć zanim wykonało remont zatoki. - Nie posiadamy pieniędzy, by realizować coś, co nagle przyszło komuś do głowy. Trzeba było sobie o tym przypomnieć w trakcie realizacji całej inwestycji. Z nami nikt nie uzgadniał wykonania tej zatoki - mówi prezes Kurosz. Uważa też, że schody w tym miejscu nie są niezbędne, bo użytkownicy samochodów mogą się do nich dostać obchodząc zatoczkę, a piesi powinni korzystać z pobliskiego przejścia, a nie wychodzić schodami wprost na ulicę. Kurosz ma też wątpliwości, czy inwestycja była w ogóle sensowna. - Przebudowa tej zatoczki niewiele zmieniła. Dłuższy samochód dalej stwarza niebezpieczeństwo. Wydaje mi się, że wyjechanie z zatoki jest teraz jeszcze trudniejsze, niż było - dodaje. - Jeżeli szuka się winnych, to na pewno nie jesteśmy nimi my. Nie mieliśmy planów wykonywania czegokolwiek przy zatoczce, którą realizowało miasto - podkreśla prezes spółdzielni. Maciej Kamiński mówi z kolei, że miasto nie może zrobić niczego przy zejściu z zatoki do pawilonu, bo to jest teren należący do Przemyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Podnoszę ten problem, sugerując się prośbami mieszkańców - twierdzi, dodając, że koszt wykonania schodów w tym miejscu nie byłby duży. - Nie twierdzimy jednoznacznie, że tego nigdy nie zrobimy - odpowiada prezes Kurosz. Zapowiada też, że sprawa zostanie przedstawiona do rozważenia zarządowi spółdzielni.

Reklama