Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 27.06-03.07.2016 r.

• Najbliżej można się kąpać na żwirowni w Ostrowie. Jest chwilowa przerwa w upałach, ale lato dopiero się zaczęło. I jak co roku przemyślanie narzekają, że nie mają gdzie zażywać kąpieli, tak słonecznych, jak i wodnych. Bo brzegi Sanu raczej do plażowania nie zachęcają, a kąpać się nie wolno. Od niedawna natomiast prywatna osoba ucywilizowała część żwirowni w Ostrowie. A w piątek (24 czerwca) korzystający z części nieucywilizowanej utonął.
- Miasto nad rzeką, a poplażować nie ma gdzie - jak co roku latem przemyślanie skarżą się na tę samą nutę. I rację mają, bo o ile jeszcze teren nad Sanem na osiedlu Kmiecie jako tako wygląda jak plaża, to nią bynajmniej nie jest, gdyż nie ma tam oficjalnego kąpieliska, a co za tym idzie ratownika, ani uregulowanego dna rzeki. Reszta brzegu Sanu jest systematycznie zaśmiecana przez samych przemyślan i mocno zachwaszczona. Basen w mieście, a jakże, jest, ale kryty. Jedynie dla dzieci jest otwarty w końcu zeszłorocznych wakacji park wodny. Nowy basen jest w planach, ale nie należy spodziewać się go szybko, bo miasto dopiero ogłosiło przetarg na projekt tegoż, a na realizację, która tania pewnie nie będzie, nie ma pieniędzy. Tak więc przemyślanie albo plażują „na dziko” na brzegach Sanu, albo jeżdżą na żwirownię do Ostrowa. Tu jednak też do niedawna było, jak mówią przemyślanie „co bądź” - nieuregulowane dno, brudno, pełno chwastów. Teraz część żwirowni zagospodarowywała prywatna osoba i uczyniła z niej kąpielisko. Wstęp na nie jest płatny. Pozostała część żwirowni pozostała taka jak była, czyli dzikim kąpieliskiem i właśnie tam utonął w piątek 30-latek z Małopolski. Mężczyzna plażował w towarzystwie znajomej. Jak ustaliła policja, wypił niewielką ilość alkoholu i długo leżał na słońcu, potem poszedł do wody. Gdy kobieta straciła go z pola widzenia, wezwała pomoc. Niestety, szybka reakcja służb ratowniczych nie pomogła, bo mężczyzny nie udało się uratować. (Super Nowości 24)

Reklama