Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 14.03-20.03.2016 r.

• Każdy z sześciu doradców zarabia ponad 10 tys. złotych. Dyrektor: po krótkim okresie już widać efekty ich dobrej pracy. Piotr Ciompa to człowiek z zewnątrz, spoza Podkarpackiego. To jemu marszałek województwa powierzył ratowanie przemyskiej służby zdrowia. 1 czerwca 2015 r. Ciompa został dyr. Wojewódzkiego Szpitala im. O. Pio w Przemyślu, który podlega marszałkowi. 1 marca obecnego roku doszło do połączenia marszałkowskiej „przychodni kolejowej”, czyli Obwodu Lecznictwa Kolejowego z podległym miastu Szpitalem Miejskim. Powstał marszałkowski Wojewódzki Szpital OLK. Docelowo będzie połączona ze szpitalem O. Pio. To jednak nie jedyne elementy planu reorganizacji. W jego realizacji Ciompie mają pomóc m.in. doradcy. Na początku było ich ośmiu, obecnie jest sześciu. Próbowaliśmy się dowiedzieć, kim są doradcy i ile konkretnie zarabiają. Uzyskaliśmy jedynie informację, że „średni miesięczny koszt wynagrodzenia na jednego doradcę wynosi 10 tys. 774 złotych”. Udzielania konkretnych informacji co do nazwisk i kwot zabrania ustawa o ochronie danych osobowych. Przed zmianami, średnia pensja dla 28 wyższych stanowisk kierowniczych szpitala wynosiła 10 tys. 540 złotych. Z tym, że obecni doradcy pracują dla obu przemyskich szpitali. - Jak tutaj przyszedłem zorientowałem się, że potrzebny jest know how z zewnątrz. I doradcy go wnieśli. Przy połączeniu go z doświadczeniem dotychczasowych pracowników szpitala okazuje się skuteczny - twierdzi dyr. Ciompa. - Co znaczy skuteczny? - W pierwszym półroczu 2015 r. średniomiesięczna strata szpitala wynosiła 1,5 mln złotych, tymczasem za drugie półrocze 2015 r. było to 600 tys. złotych średnio miesięcznie. 1 stycznia 2015 r. mieliśmy 61 mln złotych zadłużenia, każdego rodzaju, na 30 czerwca 2015 r. 73 mln złotych, a na 31 grudnia również 73 mln złotych. Oznacza, że szpital przestał się zadłużać - mówi dyr. Ciompa. Sprawdziliśmy, czy inne wojewódzkie szpitale w regionie także mają zatrudnionych doradców dyrektorów. Takich stanowisk nie ma ani w Klinicznym Wojewódzkim Szpitalu nr 1 w Rzeszowie, ani w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 2. - Nie mam potrzeby zatrudniania doradców - zaznacza Witold Wiśniewski, dyrektor „jedynki” przy ul. Szopena. Dyrektor ma tylko dwóch zastępców. Jednego ds. medycznych, a drugiego ds. administracyjnych i ekonomicznych. Doradcy nie ma również Piotr Lenik, dyrektor Woj. Szpitala Podkarpackiego w Krośnie. Nie ocenia jednak posunięcia dyrektora z Przemyśla. - Z punktu widzenia restrukturyzowanej firmy zatrudnienie ekspertów zewnętrznych może być celowe - mówi. Podobnie mówi Wiktor Stasiak, dyrektor Woj. Szpitala w Tarnobrzegu. - Doradców nie zatrudniamy, ale też u nas nie było tak specyficznej sytuacji, jak w Przemyślu. Odpukać, ale nasz szpital w miarę normalnie działa. Nie łączymy się z nikim, ani też nie dzielimy. Z wypowiedzi medialnych Stanisława Kruczka, członka zarządu woj. podkarpackiego wynika, że Urząd Marszałkowski nie może ingerować w sposób zarządzania szpitalem. Powołany dyrektor jest oceniany po efektach, i w razie złych może być odwołany. Obecnie rezultaty działań nowego dyrektora oceniane są jako dobre.

Reklama