Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 07.12-13.12.2015 r.

• Fatalne finanse miejskiej spółki. O tym, że w Przemyślu miejska kasa świeci pustkami, brak jest nowych inwestycji i na wszystko brakuje, mówi się już od tak dawna, że wszyscy się do tego zdążyli przyzwyczaić, podobnie jak do „magicznych” przesunięć w kolejnych „wirtualnych” budżetach miejskich. Ale niewielu przemyślan zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Na przykład z tego, że Miejskiemu Zakładowi Komunikacji w Przemyślu grozi po prostu bankructwo. Miejska spółka ratuje się, jak może. Reklamy, choć przeszkadzają niektórym podróżnym, bo nie widać przez nie, gdzie się aktualnie jest, zagościły na dobre na miejskich autobusach, bo MZK potrzebne są pieniądze z reklamy. Choć Przemyśl, niestety, nie jest miastem bogatych ludzi, podniesiono ceny biletów autobusowych. Dodatkowo prywatnym przewoźnikom zakazano zatrzymywania się na miejskich przystankach. Ale to ciągle jest za mało. Jak się dowiedzieliśmy, zadłużenie spółki w wysokości ok. 5 mln 700 tys. złotych zaczęło niebezpiecznie zbliżać się do wartości tejże, czyli ok. 6,5 mln złotych. Gdy zadłużenie sięgnie wartości podmiotu, to po prostu bankrutuje on i ogłasza upadłość. Tu jednak sprawa nie jest taka prosta, bo komunikacja publiczna należy do zadań własnych miasta. Kilka miesięcy temu radni przegłosowali dofinansowanie MZK w wysokości 250 tys. złotych, to jednak nie rozwiązało problemu. Spółka, by jako tako „przędła”, powinna otrzymać w przyszłym roku dodatkowo 1,5 mln złotych. Już wiadomo jednak, że nie otrzyma, bo w budżecie na 2016 rok przewidziano dla niej takie same pieniądze, jak w tym roku, czyli ok. 4,6 mln złotych. Skąd taka zła kondycja spółki? Ano stąd, że władze miasta kupując nowe autobusy postawiły na takie z automatyczną skrzynią biegów i silnikiem na olej napędowy. Wiadomo, że samochód „na automacie” zawsze pali więcej, jeżdżąc po mieście, ale zwiększone zużycie paliwa miała niwelować niska cena oleju napędowego. Miała, bo cena ta wzrosła drastycznie. Jest też kilka autobusów na tani gaz, ale za to częściej niż inne się psują. Do tego, jak wynika z zabranych przez nas informacji, miasto na spółce samo „oszczędza”, bo za każdy przejechany przez autobus kilometr powinno płacić stawkę nieco ponad 6 złotych, a płaci około 4,5 złotego. Do tego wszystkiego dochodzą nierentowne linie i kursy, które najdelikatniej można nazwać „egzotycznymi”, a o z których śmieją się przemyślanie na portalach społecznościowych. Śmiesznego w tym jednak nic nie ma, bo jedyne, co będzie można ze spółką zrobić, to oszczędności na liniach i kursach. I pół biedy, gdy znikną różne „egzotyki”, gorzej, gdy także bardzo potrzebne linie. Tymczasem rzecznik prasowy prezydenta Przemyśla Witold Wołczyk widzi problem MZK nieco inaczej. – Sytuacja Miejskiego Zakładu Komunikacji nie jest dobra, ale stabilna od wielu lat, to znaczy nie pogarsza się. Wynika to głównie z zakresu świadczonych przez przewoźnika koniecznych usług, które nie są w pełni pokrywane z dochodów i dotacji. W najbliższym czasie prezydent zamierza zaproponować publiczną debatę na temat przyszłości komunikacji publicznej w mieście. (Super Nowości 24)

Reklama