Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 08.09-14.09.2014 r.

• „Wróg” Straży Miejskiej traktowany „szczególnie”. - Strażnicy miejscy wykazali się wobec mnie nie tylko rażącym brakiem wiedzy w zakresie swoich uprawnień, ale także bezprzykładną brutalnością - opowiada nasz Czytelnik z Przemyśla. - Wzywając policję, narazili podatnika na koszty, a mnie na stratę czasu. W dodatku naruszyli moją nietykalność cielesną i czasowo pozbawili mnie bezprawnie wolności - wylicza. - Zamierzam złożyć na nich skargę u przełożonego oraz doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa - zapowiada przemyślanin. Kilka dni temu doszło w Przemyślu do, wydawałoby się, banalnego zdarzenia. Na ulicy Kazimierza Wielkiego zatrzymał się samochód osobowy. Stanął w miejscu, gdzie parkować nie wolno. Nic zatem dziwnego, że zaraz pojawili się strażnicy miejscy.
- Wyjaśniłem im, że jestem osobą niepełnosprawną i w związku z tym mogę tam stać - opowiada kierowca wspomnianego samochodu. - Okazałem przy tym stosowną kartę zawierającą tę informację oraz moją fotografię, a także legitymację osoby niepełnosprawnej - relacjonuje. - Zgodnie z prawem i zdrowym rozsądkiem powinni w tym momencie sobie pójść, ale tak się nie stało. Zażądali ode mnie wylegitymowania się oraz okazania prawa jazdy - kontynuuje przemyślanin. - Odmówiłem, więc wezwali policję - dodaje. To jednak nie wszystko, bo według relacji przemyślanina, potwierdzonej przez świadków tej sceny, został on popchnięty przez jednego ze strażników. - Poza tym panowie ci pozbawili mnie czasowo wolności, bo zablokowali mi możliwość odejścia oraz domagali się, bym zajął miejsce w samochodzie - wspomina przemyślanin. Już samo takie zachowanie strażników miejskich na pochwałę zapewne nie zasługiwałoby, ale pikanterii wszystkiemu dodaje fakt, że tak potraktowany niepełnosprawny kierowca to jeden z członków grupy inicjatywnej, która chce zorganizowania referendum w sprawie likwidacji przemyskiej Straży Miejskiej, Ludomir Lewkowicz (64 l.).
- Dość trudno mi uwierzyć, że w czasie, gdy o naszej inicjatywie jest głośno w mediach, panowie strażnicy nie „kojarzyli” ani mej twarzy, ani mego nazwiska - przyznaje L. Lewkowicz. - Nie chciałbym być posądzony o przerost ego, ale wiele wskazuje na to, że zachowanie panów strażników wobec mnie miało charakter represji za to, że dążę do tego, by przemyślanie zdecydowali, czy nadal chcą w swoim mieście tej formacji - mówi wprost. Przemyślanin we wtorek (16 września) wybiera się do komendanta SM, Jana Genei, by złożyć oficjalnie skargę na strażników. - Chcę także uzyskać dane tych panów, bo dysponuję tylko numerami służbowymi, a pełne dane potrzebne mi są do złożenia na nich doniesienia do prokuratury - wyjaśnia Lewkowicz. Jak mówi, chce poinformować prokuratora, że strażnicy miejscy naruszyli jego nietykalność cielesną oraz czasowo pozbawili go wolności. Przemyślanin nie wyklucza także złożenia skargi na policjantów, którzy na prośbę strażników miejskich przyjechali na „interwencję”, do której nie było żadnych podstaw. - Przedstawiłem panom strażnikom dokument uprawniający mnie do parkowania tam - podkreśla. - Żadnego innego dokumentu nie mieli oni prawa ode mnie żądać - dodaje. Jak ustosunkuje się komendant SM do skargi przemyślanina, jeszcze nie wiadomo, ale faktem jest, że strażnicy wykazali się co najmniej brakiem kompetencji oraz wiedzy w zakresie tychże. Trudno także nie mieć wrażenia, że miało to związek z tym, że mieli do czynienia z tą konkretną osobą. Przemyśl to nie tak wielkie miasto, Ludomir Lewkowicz nie jest tu anonimowy tak w ogóle, a już szczególnie teraz, gdy aktywnie działa na rzecz referendum w sprawie likwidacji Straży Miejskiej w Przemyślu. (Super Nowości 24)

Reklama