Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 20.01-26.01.2014 r.

• W ubiegłym roku funkcjonariusze Straży Miejskiej w Przemyślu w różnych sprawach interweniowali 34 tysiące razy. Raz były to zdarzenia niecierpiące zwłoki, bo zagrożone było czyjeś życie i zdrowie. Innym razem strażnicy starali się pomóc rozwikłać ciągnące się latami spory sąsiedzie. Bywają też nietypowe interwencje, o których długo jeszcze strażnicy opowiadają w formie anegdot. Niedziela. Dyżurny odbiera telefon. Dzwoni pewna mieszkanka ulicy Orłowicza. – Straż Miejska? Proszę przyjechać, bo u sąsiada na podwórku od dłuższego czasu chodzi betoniarka, a przecież dzisiaj się nie pracuje, bo jest niedziela. Może im się coś stało, że nie wyłączają betoniarki. Dyżurny notuje adres i kieruje tam patrol. Na miejscu się okazuje, że faktycznie betoniarka się kręci, ale w bębnie nie ma żadnej zaprawy tylko trzy kamienie, które niemiłosiernie hałasują. Sprawa szybko się wyjaśnia. To sąsiad emeryt, chcąc zrobić sąsiadce na złość, włączył maszynę i włożył do bębna kamienie. Wolno mu. Bo przecież jest dzień, nie obowiązuje cisza nocna, a to, że nie uszanował niedzieli, nie podpada pod paragraf. Ewentualnie sąsiadka może zamówić badania poziomu hałasu, ale to sporo kosztuje. Niedziela jest jego prywatną sprawą. Strażnicy informują dyżurnego, że interwencja została załatwiona i odjeżdżają. (Życie Podkarpackie)

Reklama