Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 15.10-21.10.2012 r.

• Piesi na znaki nie zwracają uwagi, więc kawałka chodnika pilnuje policja. Policja ostatnimi czasy często gości na przemyskiej ulicy Krasińskiego koło wiaduktu kolejowego. W jej ręce wpadają piesi, którzy przechodzą pod wiaduktem wąskim chodnikiem. Liczyć można na pouczenie, ale i mandat można “zaliczyć”. Dlaczego? Bo przed wejściem na wąski chodniczek pod wiaduktem ustawione są z obu stron znaki zakazu ruchu pieszych. Tyle, że piesi na ogół nie skupiają się na znakach drogowych, szczególnie na chodniku.
- Ja tu codziennie chodzę i nie zauważyłam tych znaków – zarzekała się pewna przemyślanka, którą właśnie pouczono, że “idzie na zakazie”. – Który pieszy patrzy na znaki drogowe? To jakiś absurd – mówiła. – Chodnik jest, to się idzie – dodała kobieta. Rzeczywiście chodnik pod wiaduktem z tej strony jest bardzo wąski, nie ma szans żeby minęły się na nim dwie osoby i zwykle ta idąca po stronie jezdni zwyczajnie schodzi z niego na ulicę. A to bardzo niebezpieczne. – Mamy coraz więcej wypadków z udziałem pieszych – powiedział podkom. Mirosław Dyjak z przemyskiej KMP.
- W pobliżu tego miejsca też jakiś czas temu doszło do śmiertelnego potrącenia – wyjaśnił policjant. Nikt chyba nie zakwestionuje, że korzystanie z tego chodnika jest niebezpieczne. Rzecz w tym, że piesi nie tyle ignorują świadomie znak zakazu ruchu dla nich w tym miejscu, co zwyczajnie go nie zauważają. – Mam słaby wzrok – zwierzył się nam starszy pan, który właśnie przemaszerował “na zakazie” pod wiaduktem. – Żadnego znaku nie widziałem! A zresztą czy ja muszę się w ogóle znać na znakach drogowych? – pytał. – Piesi są uczestnikami ruchu drogowego i powinni stosować się do znaków, które ich dotyczą – skwitował to zapytanie podkom. Dyjak. Niby racja, tylko jaki sens ma ustawianie znaków, na które ludzie nie zwracają uwagi? Skoro chodnik ma być wyłączony z ruchu pieszych, chyba rozsądniej byłoby postawić jakąś barierkę, zamiast “stawiać” policjantów do pilnowania chodnika. Nie od policji to jednak zależy, a od przemyskiego Zarządu Dróg Miejskich. Jego dyrektor, Jacek Cielecki uważa, że obecne rozwiązanie jest zupełnie w porządku. – Nie wydaje mi się, by zagrodzenie tego chodnika przyniosło lepsze efekty, niż znaki drogowe i policja – stwierdził dodając, że ludzie i tak omijaliby barierkę. Skoro tak, to może po prostu wybudujmy koło wiaduktu posterunek policji. Wtedy te parę metrów chodnika będzie pod stałym nadzorem i po jakichś 10 latach wszyscy się już nauczą, że chodzenie tam grozi mandatem. Gorzej, jeśli zapędzi się tu ktoś “nie z tej parafii” i nie zauważy znaku. (Super Nowości 24)

Reklama