Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 14.05-20.05.2012 r.

• Nie czekali na to, że coś im "kapnie” od miasta, nie liczyli na Orlika. Sami wzięli się do roboty i przy niewielkim, finansowym wsparciu miasta, mieszkańcy osiedla TBS w Przemyślu urządzili kompleks boisk. Kilka lat temu przy ul. Rosłońskiego powstało spore osiedle TBS. W kilku blokach jest ok. 130 mieszkań. Do tego dochodzą osiedla domów jednorodzinnych, miejskie i z sąsiednich Prałkowiec. Mieszka tutaj sporo rodzin z małymi dziećmi.
- Chłopcy nie mieli gdzie grać w piłkę. Dlatego urządzali sobie spontaniczne boiska na jakiś skrawkach zieleni. Cierpiały na tym nasze samochody, bo co chwilę na którymś lądowała piłka. Nie było u nas takiego miejsca, gdzie młodzież i dorośli mogliby aktywnie spędzić czas – mówi Adrian Głowacz, zastępca przewodniczącego zarządu osiedla Kruhel Wielki. Mieli pomysł. Tuż obok znajdują się zbiorniki retencyjne należące do przemyskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Wykorzystywane są w razie wyjątkowych sytuacji, typu ogromne opady deszczu, duży poziom wody na Sanie. Zazwyczaj stoją puste i zarastają trawą. Społecznicy postawili pójść tą drogą.
- Dzięki współpracy z zastępcą prezydenta Wojciechem Błachowiczem i naszym radnym Robertem Balem udało się zaadoptować ten zbiornik. Dużą rolę odegrała przychylność prezesa PWiK Mariusza Tkacza – mówi pan Adrian. Być może już wkrótce w tym miejscu powstanie jeszcze boisko do siatkówki plażowej. Pomysłów społecznicy mają więcej, ale na razie ich nie ujawniają. - Jakieś pół roku temu radny Bal zaproponował, abyśmy pojechali na to osiedle i poszukali miejsca na boisko. Rozpatrywaliśmy trzy lokalizacje, ale to miejsce, które w końcu wybraliśmy, jest idealne – mówi Wojciech Błachowicz, zastępca prezydenta Przemyśla. Boisko znajduje się na dole trawiastego zbiornika. Jest ogrodzone, dodatkowo od osiedla oddzielają go wysokie tuje. Z początku pojawiły się problemy formalne. Zbiornik, jak i pozostała infrastruktura, został wybudowany przy wsparciu unijnym. Z tego względu przez określony czas musiał być użytkowany w odpowiedni sposób, jaki został zapisany w projekcie unijnym.
- Udało się nam jednak znaleźć kompromisowe rozwiązanie. Do tego doszła przychylność prezesa wodociągów i zaangażowanie mieszkańców. I udało się – mówi Błachowicz. Adaptację terenu na potrzeby boiska udało się zrealizować za niewielkie pieniądze. Z kasy miejskiej wystarczyło zaledwie 5 i pół tys. złotych.

Reklama