Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 28.01-03.02.2019 r.

• Mirosław Karapyta skazany na 4 lata więzienia podtrzymuje, że czuje się niewinny. Tak jak przewidywano, wyrok I instancji skazujący byłego marszałka województwa i ekswojewodę na 4 lata bezwzględnego pozbawienia wolności nie zakończy sprawy, o której głośno od blisko 6 lat. Zarówno oskarżony, jak i prokurator wnieśli bowiem o przekazanie pisemnego uzasadnienia wyroku przemyskiego Sądu Rejonowego z 11 stycznia, co pozwala przypuszczać, że obie strony zamierzają apelować. Poza skazanym nieprawomocnie Mirosławem Karapytą prawdopodobnie odwoływać od wyroku będą się też dwaj pozostali skazani w tym samym procesie: Robert M., były zastępca komendanta KPP w Jarosławiu oraz Henryk S., eksburmistrz Ustrzyk Dolnych. Choć wydany 11 stycznia przez Sąd Rejonowy w Przemyślu wyrok na Mirosława Karapytę można by uznać za łagodny, bo groziło mu 12 lat za kratkami, a „dostał” 4, apelacji z jego strony należy się spodziewać. Były marszałek i wojewoda od początku podtrzymuje, że czuje się niewinny i odwołanie się od nieprawomocnego wyroku zapowiadał już tuż po jego ogłoszeniu 11 stycznia. Przypomnijmy, że M. Karapycie, który życzy sobie by ujawniać w mediach jego dane i wizerunek, zarzucano aż 16 przestępstw m.in. przyjmowanie łapówek w różnej formie i za różne „przysługi” w czasie, gdy był on wojewodą a potem marszałkiem województwa, czyli w latach 2008-13, ale także o usiłowanie gwałtu oraz protekcję przy uzyskiwaniu pracy i prawa jazdy okazywaną w zamian za seks. Zaledwie od kilku z nich Sąd Rejonowy w Przemyślu go uniewinnił, zaś uznając winę co do pozostałych skazał go na 4 lata bezwzględnego pozbawienia wolności zaliczając mu na poczet tej kary około pół roku spędzone w areszcie śledczym po zatrzymaniu. Ponadto były marszałek i wojewoda ma ponieść koszty sądowe w zakresie tych czynów, które zdaniem sądu popełnił, a także zwrócić korzyści majątkowe, które według wyroku pozyskał łamiąc prawo. Wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku z 11 stycznia wniósł były marszałek i wojewoda za pośrednictwem swoich pełnomocników, co pozwala przypuszczać, że zgodnie z zapowiedziami zamierza odwoływać się od decyzji sądu I instancji. Nie on jeden, bo takie same wnioski wpłynęły też ze strony pozostałych dwóch skazanych w tym samym procesie, ale także ze strony oskarżyciela publicznego oraz oskarżyciela posiłkowego. Wszystko zatem wskazuje na to, że sprawa byłego marszałka i wojewody jeszcze się przeciągnie i trudno powiedzieć kiedy możemy spodziewać się jej zakończenia. Sędzia prowadzący sprawę w I instancji, Andrzej Kowalczyk wyłączył jej jawność ze względu na wątki obyczajowe i opinia publiczna nie miała okazji poznać ani treści zeznań oskarżonych i świadków, ani uzasadnienia wyroku, a jedynie jego sentencję. Praktyka sadowa pokazuje, że zwykle wyłączenia jawności w I instancji „trzyma się” także sąd instancji II. Czy tak będzie w przypadku procesu byłego marszałka i wojewody, zobaczymy. (Super Nowości 24)

Reklama