Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 26.03-08.04.2018 r.

• Członek Trybunału Stanu chce, by Wojewódzki Sąd Administracyjny rozstrzygnął jego sprawę z prezydentem Przemyśla. Członek Trybunału Stanu z Przemyśla, Robert Majka, od stycznia tego roku usiłuje od prezydenta miasta, Roberta Chomy, uzyskać informacje dotyczące tego, ilu dawnych tajnych agentów PRL-owskich służb jest zatrudnionych w strukturach przemyskiego samorządu. Usiłuje, bo jak podkreśla, informacji takich nie otrzymał. Prezydent Choma utrzymuje, że odpowiedź „poszła” na adres mailowy, który Majka podał w swoim piśmie. - Skoro wysłano do mnie odpowiedź, to dlaczego nie dotarła? - pyta przemyślanin, który zwrócił się do WSA, by ten sprawę rozstrzygnął, powołując biegłego informatyka. Robert Majka jest znany ze swej antykomunistycznej działalności w czasach PRL. W tej kadencji z rekomendacji Solidarności Walczącej Kornela Morawieckiego został członkiem Trybunału Stanu. I jako tenże zadał prezydentowi Przemyśla pytanie, ilu byłych współpracowników służb poprzedniego systemu jest zatrudnionych w magistracie, a także jednostkach podległych prezydentowi. Pytanie nie było „z kapelusza”. - Otrzymałem anonimowy list, w którym wymieniona jest osoba zatrudniona w przemyskiej Straży Miejskiej, będąca dawnym tajnym współpracownikiem służb komunistycznego reżimu - wyjaśnia Majka. - Sprawdziłem tę informację i okazała się prawdziwa. Stąd moje zapytanie do pana prezydenta, bo podejrzewam, że ta osoba nie jest jedyną z taką „chlubną” przeszłością w strukturach tutejszego samorządu - dodał. Sami zadaliśmy takie pytanie urzędnikom przemyskiego magistratu i otrzymaliśmy odpowiedź, że samorząd nie zbiera takich informacji o swoich pracownikach, stąd nie może ich udzielić. Taką samą odpowiedź miał otrzymać Robert Majka. Miał, bo choć prezydent Choma zapewnia, że została mu przesłana na podany w piśmie adres mailowy, Majka stwierdza, że jej nie otrzymał. - Nie mam problemów z pocztą mailową, wszystkie maile do mnie dochodzą, a ja zawsze potwierdzam odbiór - zauważa Majka. Dlaczego właśnie ten od prezydenta miałby nie dojść? - pyta przemyślanin. - Sprawa jest dla mnie jasna: nie dostałem go, bo nie został wysłany - zauważa Majka. Przemyślanin zwrócił się ze skargą na tę sytuację do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Przemyślu, a ono odpisało, że nie czuje się kompetentne do rozstrzygania sprawy pomiędzy członkiem Trybunału Stanu a prezydentem Przemyśla i zasugerowało, że właściwszy do tego byłby Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie. Majka uznał tę sugestię za sensowną i w połowie marca skierował do rzeszowskiego WSA dwa pisma dotyczącego opieszałości prezydenta Przemyśla w udzielaniu mu, jako członkowi Trybunału Stanu, informacji. Domaga się w nich powołania biegłego z zakresu informatyki, by ten zbadał, czy wysłano do niego odpowiedź prezydenta drogą elektroniczną. Prezydent Robert Choma nie chciał komentować tego, że Robert Majka skierował sprawę do WSA. (Super Nowości 24)

Reklama