Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 16.08-21.08.2016 r.

• Od dwóch tygodni Janusz Galiczyński remontuje w Przemyślu pomnik poświęcony pamięci dziesięciu osób, które w listopadzie 1943 r. rozstrzelali hitlerowcy.
- Jestem tutaj codziennie. Rano, gdy idę do pracy na drugą zmianę, albo po południu i wieczorami, gdy wracam z pierwszej - opowiada Janusz Galiczyński, przemyślanin. Od dwóch tygodni remontuje pomnik poświęcony pamięci dziesięciu osób, które w listopadzie 1943 r. rozstrzelali hitlerowcy. Był to odwet za udaną akcją polskiego podziemia, udało się spalić fabrykę wozów. Więźniów Niemcy rozstrzelali pod ocalałym murem fabryki. Najmłodszy z zamordowanych miał 17 lat. Zwłoki pogrzebano w lesie na Lipowicy. Po wojnie ciała ekshumowano i pochowano we wspólnej mogile na cmentarzu w dzielnicy Zasanie. Na ul. Lwowskiej, na tyłach stacji diagnostycznej, wykonano pomnik. Zachował się fragment ściany, pod którą dokonano egzekucji. Widoczne są ślady po kulach. - To wstyd, ale zdecydowana większość przemyślan, z którymi rozmawiałem w tej sprawie, w tym samorządowcy i czołowi politycy, nie ma pojęcia o tym miejscu. W ogóle dziwią się, że coś takiego jest przy Lwowskiej - twierdzi Galiczyński. Miejsce od dawna jest zaniedbane. Odrapane ściany, betonowy chodnik pokruszony, napisy zaśniedziałe. Schowany na tyłach zabudowań przemysłowych pomnik jest niewidoczne z ul. Lwowskiej, jednej z najważniejszych w Przemyślu. Nie ma żadnych tablic informacyjnych. Każdego roku, we wrześniu, miejsce to odwiedzają uczniowie pobliskiej SP 15. Doraźnie porządkują je. Obecne prace remontowe prowadzone są za zgodą Podkarpackiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Honorowy patronat nad renowacją objął prezydent Przemyśla Robert Choma. - Jest to szlachetna inicjatywa ratowania zabytkowych pomników obywateli naszego regionu. Cieszy mnie, że są tacy ludzie jak pan, którzy czczą i dbają o miejsca pamięci narodowej - napisał Choma w liście do Galiczyńskiego. Przemyślanin znalazł wsparcie w przedsiębiorcy budowlanym z Przemyśla Mariuszu Chomiku. Ten sfinansował zakup materiałów budowlanych, przekazał narzędzia, jego pracownicy przeprowadzili prace wymagające specjalistycznych umiejętności. - To, co robi ten człowiek jest szlachetne, dlatego zdecydowałem się mu pomóc - mówi pan Mariusz. Pan Janusz ocenia, że jest na półmetku prac. - Oj, kosztowało to zdrowia. Zwłaszcza odnowienie napisów, strasznie były zaśniedziałe. Pomnik kiedyś wykonano z lichych materiałów i dzisiaj efekty widać - twierdzi. W czerwcu zakończył remont miejsca pamięci przy ul. Kopernika, poświęconego pamięci 1500 Żydów, zabitych przez Niemców w getcie. W większości sam go sfinansował, pomogli nieliczni, m.in. osadzeni z pobliskiego zakładu karnego. Sprawa remontu obiła się szerokim echem m.in. w Izraelu. - Wtedy ludzie z Przemyśla odmawiali pomocy, bo mówili, że to Żydzi powinni płacić za remont. A teraz dlaczego mało kto chce pomóc, przecież to pomnik Polaków, patriotów? - pyta pan Janusz.

Reklama