Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 30.11-06.12.2015 r.

• Polityka prorodzinna polega w Przemyślu na zmniejszeniu dotacji na żłobki. Osobliwa wydaje się tzw. polityka prorodzinna w wydaniu przemyskiej Rady Miejskiej, która ostatnio obniżyła dotacje miasta na żłobki. Jeszcze ciekawsze jest to, że nie tak dawno miasto przegrało w sądzie sprawę z szefostwem jednego z nich, bo bezprawnie naliczało dotychczasowe kwoty dotacji. Wszystko oczywiście rozbija się o brak pieniędzy, ale za to slogany o wartości rodziny i niepokój o naszą demografię nie schodzą także lokalnym politykom z ust. Tymczasem, jak się dowiadujemy, przegłosowana niedawno uchwała może doprowadzić do upadku żłobków w mieście. Przemyśl swojego, to znaczy miejskiego żłobka nie ma ani jednego. Ale bynajmniej nie dlatego, by takie placówki w mieście były zbędne, skoro działa ich tu aż 8. Jeden z nich to „Kraina Maluszka” prowadzony od 4 lat przez Spółdzielnię Socjalną „Ostoja”. Szefująca placówce Justyna Prymaszko nie ukrywa, że obawia się o przyszłość żłobka, do którego uczęszcza 40 dzieci, a pracuje w nim 12 osób.
- W tej chwili oplata miesięczna na jedno dziecko to 350 złotych oraz stawka za wyżywienie – wyjaśnia J. Prymaszko. – Obniżenie dotacji miejskiej do 200 złotych na dziecko zmusi nas do podniesienia opłaty do 750 – 800 złotych miesięcznie – kontynuuje. – Rodziców na takie opłaty nie będzie stać, a jeśli nawet, to można za tyle wynająć opiekunkę – dodaje. Dotacja miasta na dziecko w żłobku wynosiła do 2014 roku 400 złotych, potem zmniejszono ją na 315. Dodatkowo zaczęto też uzależniać wypłatę dotacji od dni faktycznie spędzonych w przedszkolu przez dane dziecko. Szefostwo „Krainy Maluszka” nie zgadzało się z tym i sprawa trafiła do sądu, który przyznał rację żłobkowi. Na mocy wyroku, który nie jest jeszcze prawomocny, miasto powinno placówce zwrócić ok. 40 tys. złotych. – My tu naprawdę „kokosów” nie zarabiamy – podkreśla dyrektor Prymaszko. – Standardem jest najniższa krajowa – dodaje. Jak wyjaśnia Witold Wołczyk, rzecznik prasowy prezydenta Przemyśla, który był wnoszącym uchwałę pod obrady Rady Miejskiej, głównym powodem zmniejszenia dotacji są możliwości finansowe miasta, czyli krótko mówiąc pieniądze. A tych miasto zwyczajnie nie ma i nic nie wskazuje na to, by to się miało w najbliższym czasie zmienić. Każdy z grubsza rozumie, że zgodnie z porzekadłem „Tak krawiec kraje, jak mu materii staje”, nie inaczej jest z „krajaniem” pieniędzy w budżecie miasta. Tyle tylko, że tu sprawa dotyka wyjątkowej nomen omen materii, mianowicie dzieci i to bardzo małych. W świetle takiego traktowani tej właśnie materii głosy ubolewania nad naszym niżem demograficznym, starzeniem się społeczeństwa i niechęcią obywateli do posiadania większej liczby dzieci brzmią, delikatnie mówiąc, nieszczerze. (Super Nowości 24)

Reklama