Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 04.08-09.08.2015 r.

• Zbigniew Stonoga chce dymisji komendanta miejskiego policji i jego zastępcy. To, co kilka dni temu ujawnił na swoim facebookowym profilu Zbigniew Stonoga, biznesmen słynący z patrzenia na ręce władzy, mogło się niejednemu wydać ponurym żartem. Niestety, nie jest to żart. Stonoga przedstawił dowody na to, że takie pojęcie jak „poufne” w naszej policji jest abstrakcją. Dotarły do niego notatki policyjne między innymi sporządzone przez przemyską policję. Dotarły, choć nigdy z KMP w Przemyślu „wyciec” nie powinny. A wszystko dlatego, że cywilny pracownik policji miał je skopiowane na nośnik pamięci i… zgubił. Kiedy jakiś czas temu Podkarpacie mówiło o „aferze podsłuchowej” w jednej z gmin, gdzie jej pracownik nagrywał wójta bez wiedzy tego ostatniego, a następnie zgubił dyktafon, więcej było śmiechu niż autentycznego oburzenia. Gdy z przemyskiego magistratu „wyciekły” dane dzieci potrzebne jednemu z prywatnych przedszkoli do reklamowania placówki, śmiano się już mniej, a bardziej niepokojono. Ale teraz, gdy notatki policyjne objęte klauzulą tajności tak po prostu zostały skopiowane na pendrive’a i zgubione, wielu po prosu jeży się włos na głowie. To co się stało jest po prostu niewiarygodne! Notatki, które opublikował na swoim facebookowym profilu Z. Stonoga sporządzone zostały m.in. na okoliczność handlu narkotykami oraz papierosami z przemytu. Dane osobowe Stonoga przed publikacją z nich co prawda usunął, ale dokumenty zawierają tak wiele szczegółów, że trudniące się tym gangi bez trudu zidentyfikują tych, którzy donosili. Przemyska policja ma się czym martwić, bo dzięki temu, że poufne notatki tak po prostu zostały zagubione, prowadzone przez nią działania operacyjne objęte tajnością już najpewniej legły w gruzach. Ci, których rozpracowywała już doskonale wiedzą, co policja na nich, kolokwialnie mówiąc, ma. Informatorzy są „spaleni” i trudno przewidzieć, jakie konsekwencje może to dla nich mieć. Tak przynajmniej uważa Z. Stonoga i domaga się, by do dymisji podali się komendant przemyskiej KMP, insp. Krzysztof Pobuta oraz jego zastępca, mł. insp. Wojciech Kiełtyka, którego podpisy widnieją na poufnych notatkach, które wyciekły z policji. Komendant Pobuta do żądań Z. Stonogi nie chce się odnosić. Podkreśla natomiast, że to bynajmniej nie Stonoga sprawę wykrył. – To my w połowie lipca zawiadomiliśmy prokuraturę – przypomina i dodaje: – Teraz pracujemy nad zminimalizowaniem skutków tej sytuacji, która oczywiście nigdy nie powinna zaistnieć – wyjaśnia insp. K. Pobuta. – Pamiętać jednak należy, że zagubione notatki dotyczą działań z początku roku, a nie bieżących, zatem skutki tego zagubienia nie są dla działań operacyjnych jakiejś katastrofalne – uważa komendant KMP w Przemyślu. Obecnie Prokuratura Rejonowa w Przemyślu wyjaśnia, jak doszło do „wycieku” poufnych informacji z KMP. Jak się dowiadujemy, pod kątem złamania Ustawy o ochronie danych osobowych oraz artykułów kodeksu karnego. Winny takich przestępstw może trafić do więzienia na 5 lat. Cywilny pracownik policji, który zgubił nośnik z poufnymi notatkami, jak nam powiedział komendant Pobuta, już pracownikiem policji nie jest. Wiadomo, że posiadanie przezeń wspomnianych dokumentów było zgodne z jego zakresem obowiązków, oraz że był to doświadczony pracownik dotychczas cieszący się dobrą opinią. (Super Nowości 24)

Reklama