Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 22.06-28.06.2015 r.

• Książeczka zdrowia dziecka zawiera wiele ważnych informacji, m.in. dotyczących przebiegu ciąży i porodu, pierwszych dni na świecie, przebytych chorób. To dla lekarzy cenne źródło informacji. Obecnie posiadanie i prowadzenie książeczki jest dobrowolne. Rodzice dostają je najczęściej, gdy po narodzinach opuszczają z noworodkiem szpital.
- Książeczki często się od siebie różnią, mają inny układ. Sporo w nich także reklam, pomiędzy którymi istotne treści niekiedy się gubią - mówi dr n. med. Janusz Witalis, specjalista neonatologii ze Szpitala Specjalistycznego Pro-Familia w Rzeszowie. Nowe przepisy, które w czerwcu przyjął Sejm, porządkują tę kwestię. O zmiany w tym względzie od 2102 roku zabiegał rzecznik praw dziecka. W noweli ustawy o prawach pacjenta postanowiono, że książeczka zdrowia dziecka stanie się obowiązkowym elementem dokumentacji medycznej. Książeczkę będzie miało zakładane każde nowo narodzone dziecko, a pieczę nad tym dokumentem będą sprawować rodzice malucha. Co ważne, wzór druku ma zostać ujednolicony. Prace w tym zakresie powierzono resortowi zdrowia. Wpisy będzie robił personel medyczny.
- Z pewnością warto sumiennie dokumentować rozwój dziecka, odnotowywać przebyte choroby, czy stwierdzone problemy medyczne. Pamięć rodziców bywa w tym względzie zawodna, a to informacje, które mogą okazać się bardzo cenne, np. w sytuacji, gdy dziecko trafi do szpitala lub pod opiekę nowego lekarza - uważa doktor Janusz Witalis.
- Najczęściej dobrze udokumentowany jest tylko okres okołoporodowy, a więc pierwsze dni dziecka na świecie. Częste są wpisy z pierwszego, czasem jeszcze drugiego roku życia. Potem adnotacje są coraz rzadsze, bywa że nie ma ich wcale - przyznaje dr hab. n. med. Bartosz Korczowski, specjalista chorób dzieci i gastroenterolog z Klinicznego Wojewódzkiego Szpitala nr 2 w Rzeszowie. Pani Joanna z Rzeszowa , mama 3-letniego Kacperka, przyznaje, że książeczka jej synka prowadzona jest "w kartkę".
- Ostatni wpis jest chyba z bilansu 2-latka. Wypełnił go pediatra, do którego syn jest zapisany. Wpisy pojawiały się także przy okazji szczepień obowiązkowych. Sporo jest danych z pierwszych dni życia Kacperka: ile ważył i mierzył po narodzinach, ile punktów w skali Apgar dostał. I to by było na tyle. Nie pilnowałam zbytnio kolejnych wpisów, bo traktowała książeczkę raczej jak pamiątkę niż zbiór ważnych informacji medycznych - przyznaje pani Joanna. Zmianę w przepisach specjaliści chorób dzieci oceniają jako krok w dobrym kierunku. Mają jednak pewne zastrzeżenia.
- Założenia są dobre, ale wiele będzie zależało od tego, jaką formę książeczka ostatecznie przyjmie. Oby jej wypełnianie nie wiązało się z nadmierną biurokracją, na którą czas trzeba będzie znaleźć kosztem czasu dla pacjentów - ostrzega prof. Bartosz Korczowski z SW nr 2 w Rzeszowie.

Reklama