Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 07.07-13.07.2014 r.

• Kilka do kilku tysięcy dolarów kosztowało fałszywe świadectwo urodzenia. Kupowali je Ukraińcy, którzy chcieli osiedlić się w Polsce. Przestępcy wykorzystali polskie przepisy, które umożliwiają cudzoziemcom uzyskanie polskiego obywatelstwa. Warunkiem jest udowodnienie przez kandydata swoich polskich korzeni. Można to zrobić poprzez świadectwo urodzenia, własne lub swoich przodków. W dokumentach musi być zawarty zapis o polskiej narodowości danej osoby lub jej przodków. Drugim warunkiem jest, aby świadectwo urodzenia było wydane przez organy dawnego ZSRR. Takie dokumenty przedstawiane są w Urzędzie Wojewódzkim. Na ich podstawie wojewoda wydaje decyzje o zezwoleniu na osiedlenie się.
- Proceder ujawnili funkcjonariusze straży granicznej wspólnie z pracownikami Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego - mówi mjr Elżbieta Pikor, rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. SG, pod nadzorem rzeszowskiej Prokuratury Rejonowej, prowadziła kilkanaście dochodzeń oraz trwające ponad rok śledztwo. Efekt? Przedstawienie 25 Ukraińcom i sześciu Polakom zarzutów. M.in. posłużenia się, jako autentycznymi, przerobionymi świadectwami urodzeń, składaniu fałszywych zeznań oraz udzielaniu pomocy w posłużeniu się fałszywymi dokumentami. Dodatkowo dwóm Ukrainkom postawiono zarzuty wyłudzenia Karty Polaka w polskim konsulacie we Lwowie.
- 18 podejrzanych przyznało się do zarzucanym im czynów i skorzystało z prawa do złożenia wniosku o dobrowolne poddanie się karze. Prokurator przychylił się do tych wniosków i skierował akty oskarżenia do sądu. W najbliższym czasie oskarżeniem zostaną objęte kolejne osoby - informuje mjr Pikor.

• Dwaj mieszkańcy Przemyśla zaatakowali 34-letnią kobietę na terenie ogródków działkowych. Mężczyźni przebywali w towarzystwie 34-latki na działce i pili wspólnie alkohol.
- W pewnej chwili wyciągnęli nóż i próbowali zmusić swoją towarzyszkę do przyniesienia z domu pieniędzy. Pokrzywdzona została niegroźnie zraniona. Wykorzystując nieuwagę i stan nietrzeźwości sprawców, uciekła. Gdy spotkała innych działkowiczów, poprosiła o powiadomienie policji - poinformował podkom. Mirosław Dyjak z KMP w Przemyślu. Napastnicy szybko zostali zatrzymani. Alkomat wskazał u każdego prawie 3 promile alkoholu w organizmie. Następnego dnia po wytrzeźwieniu śledczy postawili 34 i 44-latkowi zarzuty usiłowania kradzieży rozbójniczej. Sąd zastosował wobec mężczyzn środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na 2 miesiąc. Przemyślanom grozi kara do 10 lat więzienia.

• Wywiezienie z Unii Europejskiej koparko - ładowarki, wartej 90 tys. złotych, udaremnili strażnicy graniczni z polsko - ukraińskiego przejścia w Medyce. Podczas kontroli legalności pochodzenia strażnicy stwierdzili, że numer identyfikacyjny VIN został zeszlifowany i w to miejsce naniesiono inny.
- Dalsze ustalenia potwierdziły, że koparka firmy JCB, wyprodukowana w 2001 r. została skradziona na terytorium Unii Europejskiej - informuje Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej. Koparko - ładowarkę próbował przewieźć 39-letni Ukrainiec. Sprawę do dalszego badania przejęła policja z Medyki.

• Prawie 90 kg środków ochrony roślin zatrzymali celnicy na polsko - ukraińskich przejściach granicznych w Korczowej i Medyce. W Korczowej celnicy znaleźli 13 butelek chemikaliów, o łącznej wadze 3,25 kg. Znajdowały się w samochodzie Ukraińca Artura N. Mężczyzna nie zgłosił celnikom, że przewozi towary bez odpowiedniego zezwolenia ministerstwa rolnictwa. Na przejściu w Medyce do kontroli zatrzymany został samochód na mazowieckich numerach rejestracyjnych.
- Celnicy wykryli w nim 85 kg środków ochrony roślin o nazwie Mospilan. Kierująca autem Ukrainka wyjaśniła celnikom, że nie wiedziała o konieczności posiadania stosownych dokumentów na przewóz tych towarów - informuje Izba Celna w Przemyślu. W obu przypadkach chemikalia zostały zatrzymane, a wobec osób usiłujących je przemycić wszczęte zostały postępowania. Celnicy ostrzegają przed nabyciem środków chemicznych niewiadomego pochodzenia. Wprowadzenie do obrotu nierejestrowanych i niedopuszczonych środków ochrony roślin może spowodować poważne zagrożenie dla środowiska, a w konsekwencji dla życia i zdrowia ludzi. Celnicy przypominają, że na etykiecie środków ochrony roślin umieszczane jest zezwolenie ministra rolnictwa. Należy sprawdzić czy na produkcie jest taka informacja i czy jest ona aktualna.

Reklama