Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 02.06-08.06.2014 r.

• Sąd może „odwiesić” mu karę, ale nie musi.
- Wiem, że prawo jest prawem, ale myśl, że mogę trafić do więzienia mnie przeraża - Mariusz Wach (52 l.) z Przemyśla nie kryje zdenerwowania. - Jeśli mnie zamkną, to co stanie się z moją żoną? - pyta bezradnie niepełnosprawny mężczyzna. - Przecież ona umrze bez mojej opieki - wzdycha. - Co z nami będzie? - dopytuje. 52-letni Mariusz Wach mówi z trudem, od niemowlęctwa bowiem cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Ma też problem z poruszaniem się, praktycznie nie wychodzi z domu. Sam, będąc niepełnosprawny, opiekuje się także niepełnosprawną żoną Krystyną, która bez jego pomocy nie może egzystować, tym bardziej, że oddycha za pomocą aparatu tlenowego. Parze pomaga córka, która robi zakupy i sprząta mieszkanie, ale na stałe nie mieszka z rodzicami. Mimo tego, że niepełnosprawnym małżonkom jest ciężko, jakoś dają sobie radę. Teraz jednak nad panem Mariuszem wisi widmo osadzenia go w więzieniu. A wszystko zaczęło się od tego, że mężczyźnie puściły kiedyś nerwy i nierozważnie pomówił o łapownictwo swego przełożonego. W 2011 roku krośnieński sąd skazał za to Mariusza Wacha na rok więzienia w zawieszeniu na 4 lata. Chwalić się 52-latek czym nie miał, ale wyrok nie wpłynął szczególnie na życie niepełnosprawnego małżeństwa. Mariusz Wach nawet nie przypuszczał, że taka banalna sprawa, jak zakup rutera sprowadzi na niego obecne kłopoty. - Kupiłem w 2012 roku ruter na popularnym portalu zakupowym - opowiada M. Wach. - Sprzedający miał wiele pozytywnych opinii, więc mu zaufałem - wspomina. Niestety, urządzenie okazało się uszkodzone, więc 52-latek odesłał je do sprzedającego. Ten zaś z powrotem przesłał je Wachowi. Takie odsyłanie uszkodzonego rutera trwało dłuższy czas, a M. Wach usiłował telefonicznie pomówić ze sprzedającym. Ten natomiast oskarżył go o staling. Przemyski sąd skazał M. Wacha na karę 1200 złotych grzywny i zawiesił wykonanie tego wyroku na 2 lata. 52-latek odwołał się od tej decyzji sądu, ale wyższa instancja utrzymała w lutym tego roku wyrok w mocy. Niby nic się nie stało, ale wkrótce u Wacha pojawił się dzielnicowy. Jak się dowiedział przemyślanin, zbierał o nim informacje na potrzeby sądu w Krośnie. Wszystko wskazuje na to, że krośnieński sąd rozważa możliwość „odwieszenia” Wachowi kary za pomówienie, jako że w trakcie warunkowego zawieszenia kary został skazany za kolejne przestępstwo. Niestety, nie udało się nam skontaktować w tej sprawie z sądem w Krośnie, ale jak się dowiedzieliśmy, może on zdecydować o osadzeniu Mariusza Wacha w zakładzie karnym. - Ja wiem, że prawo jest prawem, ale co będzie wówczas z moją żoną? - martwi się 52-latek. - Jeśli pójdę do więzienia, ona po prostu umrze bez mojej pomocy - mówi przerażony mężczyzna. - Czy mogę prosić o to, by karę odbywać w „obroży elektronicznej”? - niepełnosprawny przemyślanin jest kompletnie bezradny. Postanowiliśmy zapytać o sprawę pana Wacha bardzo doświadczonego prawnika, mecenasa Andrzeja Matusiewicza. - Sąd może zdecydować o osadzeniu tego pana w więzieniu, ale wcale nie musi - podkreśla A. Matusiewicz. - Powinien on zostać powiadomiony o posiedzeniu sądu w tej sprawie. Od decyzji sądu przysługuje mu odwołanie - wyjaśnia prawnik i senator RP. - Ten pan powinien poprosić sąd o obrońcę z urzędu, który przedstawi sądowi jego sytuację życiową, a także, o ile sąd zdecyduje o odbyciu przez niego kary, wniesie o odbywanie jej z użyciem tzw. obroży elektronicznej - tłumaczy mecenas. Na razie nic nie jest jeszcze zatem przesądzone i jest spora szansa, że pan Mariusz nie trafi do zakładu karnego i nadal będzie mógł opiekować się żoną. - Prawo prawem, ale jaki z tego człowieka przestępca? - dziwi się starszy przemyślanin. - Takich ludzi sądy skazują i zamykają, a prawdziwi bandyci i aferzyści chodzą po wolności - dodaje. (Super Nowości 24)

Reklama