Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 06.06-12.06.2011 r.

• Od niedzieli podejrzane o wywołanie epidemii są kiełki fasoli, ale służby sanitarne ostrzegają: ostateczne ustalenie źródła zakażeń bakterią coli może trwać długo. Jak w takim razie uchronić się przed chorobą w pełni sezonu owocowo-warzywnego? Wiadomo na razie, jaki konkretnie szczep bakterii coli jest przyczyną tajemniczej epidemii. Nie wiadomo na sto procent – gdzie jest źródło zakażenia, choć teraz w cieniu podejrzeń są kiełki. Wiadomo – że wredna bakteria atakuje głównie ludzi starszych. Nie wiadomo – jak leczyć zakażonych, bo wróg jest odporny na antybiotyki. Wiadomo – że ryzyko zakażenia zmniejszyć może wyjątkowa dbałość o higienę. Ale czy profilaktycznie do czasu ostatecznego werdyktu w kwestii źródła epidemii dalej mamy sobie odmawiać warzyw i owoców, kiedy sezon jest w pełni? – Ja bym nie rezygnował – mówi powiatowy lekarz weterynarii Adam Sidor. – Z naszego rekonesansu lokalnego rynku wynika, że osiemdziesiąt procent warzyw i owoców w sklepach na terenie powiatu przemyskiego to produkcja polska. Pozostałe dwadzieścia procent pochodzi z Hiszpanii i Holandii. Pobraliśmy do badań próbki i okazało się, że jedne i drugie są czyste. W ciągu najbliższych dwóch dni powinniśmy też wiedzieć, czy niemieckie kiełki trafiły na polski rynek. (Życie Podkarpackie)

Reklama