Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 19.11-25.11.2018 r.

• Do zdarzenia doszło w poniedziałek po godz. 10 w Przemyślu. Kierująca citroenem zjeżdżając z ronda "na budach" w ulicę Gurbiela, uderzyła w krawężnik, straciła panowanie nad pojazdem i wjechała w przydrożną latarnię. Kobieta podróżowała z 16-letnią córką. Nastolatka trafiła do szpitala na badania.

 

• W środę o godz. 15, służby ratunkowe zostały wezwane do bloku przy ul. Siemiradzkiego w Przemyślu. Rodzina znalazła w wannie nieprzytomną 14-latkę. Niestety, jej życia mimo reanimacji nie udało się uratować. Okazało się, że matka z córką wyważyły drzwi do mieszkania na III piętrze, i znalazły nieprzytomną 14-latkę w wannie. Przeniosły dziewczynę do przedpokoju. - Strażacy do czasu przyjazdu załogi pogotowia ratunkowego prowadzili resuscytację z użyciem defibratora. Trwało to 10 minut. Następnie czynności medyczne przejęli ratownicy. Niestety, po 30 minutach lekarz stwierdził zgon 14-latki - mówi mł. bryg. Grzegorz Latusek z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu. W łazience zamontowany był piecyk gazowy. Nie było czujnika czadu. Miernik nie wykazał obecności tlenku węgla. Strażacy wydali jednak zakaz używania piecyka do czasu sprawdzenia go przez serwisanta.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że do zgonu doszło w wyniku zatrucia tlenkiem węgla. Ciało dziewczynki na polecenie Prokuratury Rejonowej w Przemyślu zabezpieczono do badań sekcyjnych - powiedział podkom. Damian Brzyski z KMP w Przemyślu.

 

• Zgłoszenie o pożarze parterowego, drewnianego domu w Przemyślu, wpłynęło do strażaków w czwartek o godz. 22.40.
- W momencie przybycia zastępów pożarem objęty był pokój i przedpokój oraz strych z dachem. W środku panowało silne zadymienie - relacjonuje mł. bryg. Grzegorz Latusek z KM PSP w Przemyślu. Na zewnątrz pod opieką ratowników medycznych była 73-letnia kobieta z poparzeniami twarzy pierwszego stopnia - trafiła do szpitala. W domu miał być jej 77-letni mąż.
- Po częściowym stłumieniu ognia, w rogu pokoju znaleziono mocno zwęglone zwłoki mężczyzny na łóżku - dodaje mł. bryg. Latusek. Akcja gaśnicza trwała prawie 4 godziny, uczestniczyło w niej 20 strażaków z Przemyśla i Bolestraszyc. Przyczyny pojawienia się ognia nie są znane. Okoliczności wybuchu pożaru są ustalane przez policję.

 

• W środę 21 listopada po południu na ul. Sanockiej w Przemyślu znaleziono zwłoki mężczyzny. Podczas policyjnych czynności dochodzeniowych, w piwnicy pobliskiego pustostanu zauważono zwłoki drugiej osoby. Ciało pierwszego z mężczyzn zabezpieczono do badań sekcyjnych. Drugie zwłoki nie można było wydobyć na zewnątrz. W czwartek rozebrano ścianę budynku, która groziła zawaleniem. W piątek wykonano dojście do zwłok, które wyciągnęli strażacy. Na miejscu pracowali policjanci po nadzorem prokuratora. Trwa ustalanie tożsamości dwóch mężczyzn i okoliczności ich śmierci. To najprawdopodobniej bezdomni.

 

• Na drodze krajowej K-28 prowadzącej z Przemyśla do granicy państwa w Medyce funkcjonariusze Straży Granicznej z Medyki zatrzymali do kontroli pojazd marki Honda CRV, którym podróżował 46-letni obywatel Ukrainy. Pojazd był trefny. W wyniku kontroli pojazdu, stwierdzono m.in. ingerencję w pole numerowe VIN, a także podrobione w całości tabliczki znamionowe. Dalsze czynności kontrolne pozwoliły ustalić, iż poszczególne elementy konstrukcyjne hondy wskazują inny rok produkcji niż jest wpisany w dowodzie rejestracyjnym. Z uwagi na uzasadnione podejrzenie, że samochód może pochodzić z przestępstwa, został zabezpieczony i przekazany funkcjonariuszom policji w Medyce. Szacunkowa wartość samochodu wynosi 85 tys. zł. (Życie Podkarpackie)

• Na przejściu granicznym w Medyce funkcjonariusze Straży Granicznej i KAS udaremnili próbę przemytu z Polski na Ukrainę spreparowanego okazu jastrzębia gołębiarza. Wypchanego ptaka próbował wywieźć kierowcą busa 26-letni obywatel Ukrainy, który twierdził, iż jastrzębia zakupił na bazarze w Polsce. Mężczyzna tłumaczył się, że nie wiedział, że jest to okaz ptaka chronionego, wpisanego na listę okazów zagrożonych wyginięciem, i dla tego nie posiadał odpowiedniego pozwolenia. Wypchany jastrząb został w kraju a sprawę do dalszego prowadzenia przekazano funkcjonariuszom KAS. (Życie Podkarpackie)

Reklama