Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 16.10-22.10.2017 r.

• W przygranicznych gminach zanieczyszczenie powietrza odczuwalne jest od trzech lat. Odór, który dociera od strony ukraińskiej do kilku przygranicznych wsi w okolicach Przemyśla jest nie do zniesienia. Mieszkańcy Rożubowic, Stanisławczyka, Hermanowic i Malhowic już od września zgłaszają problem z zanieczyszczonym powietrzem. Najgorzej jest w weekendy. Gdy wieją wiatry od wschodniej strony i jest duża wilgotność, to zdarza się, że mieszkańcy z kilku wsi nawet nie otwierają okien. Przebywanie zaś na zewnątrz jest trudne do zniesienia. Po stronie ukraińskiej widać płomień i powstały z niego dym zanieczyszcza okolice rzeki Wiar. Np. w Rożubowicach doszło do podtrucia tym dymem mieszkańców. Graniczący z Ukrainą ludzie z gminy Przemyśl odczuwają bóle głowy, drapanie w gardle, pieczenie i łzawienie oczu. U dzieci występuje wysypka. W ubiegłym roku w okolicach Przemyśla odnotowano w powietrzu obecność szkodliwego benzenu i amoniaku. W ubiegłym tygodniu w Przemyślu w delegaturze Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego wojewoda podkarpacki Ewa Leniart spotkała się z wójtami i sołtysami. Okazuje się, że na Ukrainie, tuż przy polskiej granicy, w kilku wsiach gminy Przemyśl, palone są torfowiska z różnego rodzaju odpadami. Ponadto jest tam amoniak pochodzący z tanich nawozów stosowanych przez ukraińskich rolników. Zanieczyszczenie powietrza jest tam odczuwalne od trzech lat. W poprzednich latach smród było czuć aż do momentu, gdy spadł pierwszy śnieg.
- Z powodu odoru nie da się wyjść z dzieckiem na spacer - mówi Krystyna Gołębiowska, sołtys wsi Stanisławczyk. - W soboty palą się jakieś odpady po stronie ukraińskiej, a przykre zapachy czuć jeszcze we wtorek. Trzeba wreszcie wyeliminować ten odór. (Super Nowości 24)

Reklama